[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Teraz czas gonił ich niepostrzeżenie&
W pewnym momencie Spaggiari nakazał zmianę systemu pracy. Zmusił wszystkich do robienia
regularnych przerw na odpoczynek i złapanie świeżego oddechu. Chińczykowi nie przypadł do gus-
tu ten pomysł, ale Spaggiari nawet nie chciał słuchać jego uwag.
- Musimy tak zrobić, bo depczemy sobie po piętach, panowie - odparł wyjaśniająco, ucinając
wszelkie dyskusje w zarodku.
Powietrze w skarbcu stawało się coraz bardziej duszące, nawet mimo działającego cały czas od-
świeżacza, i Spaggiari miał spory orzech do zgryzienia, aby utrzymać całe towarzystwo w ryzach i
dopilnować sprawności działania.
W pewnym momencie Roger, pojawił się w wylocie tunelu.
- Woda się podnosi w kanale - oznajmił. - Chyba będzie sztorm&
- Tutaj jesteśmy bezpieczni - odparł mu Kamieniarz. -W kanałach są studzienki na wypadek
sztormu. A do tego jeszcze nasi ludzie kontrolują wszystko i ostrzegą nas, gdyby woda podniosła
się zbyt wysoko.
Po wysłuchaniu tych wyjaśnień Roger uznał, iż należy mu się przerwa w czuwaniu i mała prze-
kąska.
- Pasztet z gęsich wątróbek - wykrzyknął uradowany. -To się wierzyć nie chce, panowie! Czy
mój więzienny żołądek to wytrzyma?!
***
Niedziela, godzina 22
Mężczyzna znany jako Jubiler wszedł na teren podziemnego parkingu. Marcel poprowadził go
przez kanały prosto do skarbca. Gdy tam się znalazł, mężczyzna ze wstrętem zaczął wytrząsać
brudną wodę ze swoich wysokich butów. Przy jego zniewieściałym wręcz trybie życia takie wy-
prawy były nie do pomyślenia.
Marcel pokazał mu kosztowności. Wyrazna dezaprobata mężczyzny w jednej chwili zmieniła się
w chciwość, wręcz żądzę, gdy zaczął uważnie oglądać każdy przedmiot, podsuwając go pod swoje
jubilerskie szkło powiększające.
Diamenty, rubiny, szafiry, szmaragdy, srebro i złoto! W całym swoim dotychczasowym życiu nie
widział takiej obfitości bogactwa.
Niektóre z okazów odrzucał na bok, uznając od razu, że trudno będzie je sprzedać paserom. Naj-
lepsze kamienie odkładał natomiast do wyłożonych czarnym aksamitem pudełek, które znikały po-
tem w jego przepastnej niebieskiej torbie. Od czasu do czasu przerywał swoją pracę popijając łyk
wody mineralnej. Cały czas podliczał też szacunkową wartość łupu: -Pięćset tysięcy franków&
plus pięćdziesiąt to daje pięćset pięćdziesiąt tysięcy& i plus osiemdziesiąt tysięcy to wyniesie
sześćset trzydzieści tysięcy franków& i dwadzieścia&
W tym czasie ekipa pracująca przy skrytkach wpadła na bardziej sprawny sposób ich otwierania.
Odkryli, że niektóre schowki w opancerzonych szafach są połączone razem i mają podwójne
drzwiczki: jedne z przodu, a drugie z boku. Zamiast więc tracić czas na otwieranie najpierw przed-
nich drzwi, a potem bocznych, zdali sobie sprawę, że wystarczy wyłamać drzwi w połowie skrytek,
a potem dostać się do tych obok, połączonych tylko cienką przegrodą. Tym samym mogli wydatnie
skrócić sobie całą operację.
Spaggiari wyznaczył czterech mężczyzn - Poetę, Rogera, Kapitana V. I Boksera - do sortowania
reszty łupu. Ich zadaniem było ostrożnie pozawijać złote sztaby w papiery od przyniesionych nar-
zędzi. Gotówkę i kosztowności mieli włożyć do czarnych, plastykowych worków, które kupił Spag-
giari.
- Czy my mamy zostawić tutaj wszystkie narzędzia? -Zastanawiał się Roger.
- A co innego można z nimi zrobić? - odparł mu Chińczyk. - Chcesz je sprzedawać na pchlim tar-
gu?!
***
Poniedziałek, godzina 5
- To wszystko, panowie - stwierdził Spaggiari. - Czas już na nas.
Kamieniarz zamknął dopływ gazu w palniku. Henri Spawacz zsunął swoje okulary ochronne na
czoło. Jego twarz była pokryta brudem, potem i pyłem, a oczy miał mocno podkrążone.
- Gotowi? - zapytał Henri,, sprawdzając czas na swoim zegarku. - Chryste, to już prawie rano!
W ciągu całego czasu spędzonego w skarbcu zdążyli otworzyć ponad trzysta z czterech tysięcy
skrytek depozytowych.
W pewnym sensie szkoda było pozostawić resztę drogocennego majątku w stanie nienarus-
zonym& Kiedy Henri policzył, ile zabierali, tym trudniej było strawić myśl o tym, co zostawiali za
sobą. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •