[ Pobierz całość w formacie PDF ]
od ponad tygodnia.
- Rzeczywiście! Tak jak przez ostatnie dwa dni. Założę
się, że za mało spałeś i że jadłeś to okropne jedzenie z
automatów. - Podała mu bułki i masło.
Matt z przyjemnością zaczął jeść zupę.
- Gdybym tego nie robił, nie doceniałbym tak bardzo
twojej kuchni.
- Potrzebujesz żony. Ona dałaby ci więcej powodów, żeby
wracać do domu.
- %7ładna kobieta by ze mną nie wytrzymała. Juanita
spojrzała na niego wymownie.
- Właściwa, owszem.
Matt przestał wierzyć w to dawno temu. Skończył jeść
zupę, kiedy usłyszał w głośniku płacz dziecka.
- Nareszcie. Zastanawiałam się, czy w ogóle ma zamiar się
obudzić.
Juanita wytarła ręce i wyciągnęła butelkę z mikrofalówki.
- Może zaniesiesz tę butelkę do domku i nakarmisz Erin?
Tara chowa się w domku przez cały dzień, odkąd przyszła do
niej paczka.
Czy to był notatnik z adresami? Musi się tego dowiedzieć!
Matt chwycił szybko butelkę.
- Czy Tara już jadła? Juanita skinęła głową.
- Zjadła śniadanie, zaniosłam jej też lunch.
- Dziękuję, Juanito. - Objął ją. - Bardzo mi pomogłaś.
Gospodyni odepchnęła go lekko ze słowami:
- Najwyższy czas, żeby się brać do roboty. Idz i nakarm
maleństwo. Uważaj, bo może skraść ci serce.
Matt uśmiechnął się.
- Mam ten sam problem z każdym dzieckiem w szpitalu.
Wyszedł z kuchni, wziął z gabinetu torbę lekarską, a
następnie poszedł przez ogród do domku. Zapukał. Drzwi
otworzyły się i ukazała się w nich Tara. Miała zaskoczoną
minę, jakby nie spodziewała się jego wizyty. Nawet bez
makijażu wyglądała wspaniale.
- Co cię sprowadza?
- Sądząc po hałasie, jaki robi najmniejsza z McNealów,
trzeba by ją nakarmić, a twoja dłoń wymaga rutynowych
oględzin. Tara pokręciła głową.
- Naprawdę, nie trzeba, czuję się dobrze.
Matt miał silne poczucie obowiązku. Wszedł do domku.
Postawił torbę na stole i podszedł do łóżeczka, w którym mała
Erin leżała, płacząc i wierzgając nóżkami ze złości.
- Ejże, co się stało?
Dziewczynka ucichła, kiedy skończył ją przewijać.
Założył jej z powrotem śpioszki, a potem wziął na ręce i
zaczął karmić. Malutkie paluszki Erin oplotły się wokół jego
palca. Matt usiadł z dzieckiem na sofie. Tara zajęła miejsce na
drugim końcu.
- Udało mi się ją przebrać, ale nie mogłam jej podnieść.
Matt uniósł głowę i zauważył, że jest przygnębiona.
- Musisz być cierpliwa. Gdy tylko zdejmą ci szwy,
będziesz mogła sama zająć się Erin.
Kiedy Tara chciała zaprotestować, Matt przerwał jej.
- Posłuchaj, wiesz dobrze, że będzie dla wszystkich
najlepiej, jeśli się z tym pogodzisz.
- Aatwo ci mówić, trudniej zrobić, gdy obok jest dziecko,
które cię potrzebuje. Nie mogę ciągle liczyć na pomoc Juanity
czy twoją.
- Wiesz, że Juanita uwielbia zajmować się Erin. Jej wnuki
są daleko stąd. Czy chcesz ją pozbawić przyjemności, jaką
daje jej obcowanie z dzieckiem?
Tara odrzuciła włosy z czoła.
- Chyba nie.
- To dobrze.
Tara wstała, wzięła ze stołu serwetkę i zaczęła wycierać
Mattowi koszulę.
- Trochę cię opluła.
Malutkiej odbiło się i Matt odstawił butelkę. Następnie
włożył Erin do nosidełka i zwrócił się do Tary.
- Teraz chciałbym obejrzeć twoją rękę.
Zaczęła protestować, ale w końcu się poddała. Usiedli
przy stole. Tara wyciągnęła rękę z temblaka, a Matt ujął jej
dłoń. Ostrożnie zaczął odwijać bandaż, aż wreszcie ujrzał
głęboką ranę wzdłuż nadgarstka i wokół kciuka.
- Goi się powoli, ale ładnie. Myers zrobił świetną robotę.
Miałaś dużo szczęścia, że nie uszkodziłaś sobie nerwu. Boli
cię?
Tara wzruszyła ramionami.
- Trochę.
Matt rozdarł opakowanie opatrunku i zaczął bandażować
ranę.
Tara syknęła i Matt musiał poluznić bandaż.
- Przepraszam.
- Nic się nie stało. To przede wszystkim moja wina, że
upuściłam wazon.
- Każdemu mogło się to zdarzyć.
Ból dłoni nie był jedyną przyczyną, dla której Tara miała
teraz kłopoty z oddychaniem. Czy Matt nie mógłby
pospieszyć się z tym opatrunkiem? Jego bliskość
powodowała, że nie mogła przestać myśleć o ostatniej nocy. O
tym, jak byli blisko. Nie powinna sobie więcej na to pozwalać.
Wreszcie Matt skończył i puścił jej rękę.
- Tak będzie bardziej poręcznie. Pamiętaj, żeby trzymać
rękę na temblaku.
- Jak długo jeszcze?
- Kiedy jesteś umówiona z doktorem Myersem?
- Pod koniec tygodnia.
- Zatem tak długo będziesz musiała używać temblaka.
Matt zamknął torbę lekarską, a następnie, wskazując
na mały notatnik na stole, powiedział:
- Juanita powiedziała mi, że dostałaś dziś przesyłkę. Czy
to notatnik twojej siostry?
- Tak, przejrzałam go w nadziei, że znajdę jakieś znajome
nazwiska.
- Mogę zobaczyć? - zapytał, a gdy Tara skinęła głową,
sięgnął po notes.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Archiwum
- Strona pocz±tkowa
- Briggs Patricia Mercedes Thompson 01 Zew ksiÄĹźyca
- 024 Knoll Patricia Ta wspaniala Jones
- James Patrick Kelly Monsters
- Kosakowski Czeslaw Dziecko o specjalnych potrzebach edukacyjnych
- Jak_nauczy_mae_dziecko_czyta
- Thayer Patricia PowrĂłt do domu
- Aleister Crowley Joga
- Strategy Manager
- Blasco Ibanez, Vicente Un funcionario
- Templeton Karen Trzecie maśÂśźeśÂstwo
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- rafalradomski.pev.pl