[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Czyż to nie żałosne, że gotowa była szukać męskiej opieki, skoro ojciec tak srodze ją zawiódł. Skoro
prawie każdy mężczyzna, u którego szukała zrozumienia, okazywał się fałszywym przyjacielem? Czy
Demos miał być kolejnym, który ją rozczaruje?
Czy jednak był inny?
- O czym myślisz? - zagadnął ją, rozlewając do kieliszków resztki wina.
- O tym, że twoja propozycja jest po prostu szalona. - Nagle zaczęła się śmiać, swobodnie
i serdecznie, śmiała się i nie mogła przestać. Demos najpierw obserwował ją z uśmiechem, a potem nie
mógł się powstrzymać i jej zawtórował.
- Powiedziałbym, że to chyba najlepszy powód, żeby za mnie wyjść - powiedział Demos, kiedy oboje
wreszcie siÄ™ uspokoili.
- Zmiech? - zdziwiła się Althea.
- Pewnie. Będziemy się razem dobrze bawić. Nagle cała wesołość z niej wyparowała. No tak,
80
KATE HEWITT
chodziło mu po prostu o dobrą zabawę. Tak niewiele...
- Tylko tyle ode mnie oczekujesz? Dobrej zabawy? - spytała cicho, uciekając wzrokiem za okno.
- Owszem. - Po tonie jego głosu poznała, że go rozzłościła, a może rozczarowała. - Wydawało mi się,
że postawiłem sprawę jasno. Sama musisz zdecydować, czy to wystarczy. Chociaż twoje pozostałe
opcje wydajÄ… siÄ™ niezbyt atrakcyjne.
- No tak... - Opuściła wzrok na pusty talerz.
- Chodz ze mną - poprosił Demos. Zaprowadził ją ponownie do kokpitu, usadził
obok siebie i włączył silnik. Aódz od razu nabrała prędkości, przecinając aksamitny mrok.
- Dokąd płyniemy?
- A dokąd chciałabyś popłynąć?
- Nie wiem... - odparła bezradnie, ze świadomością, że dotyczy to nie tylko celu ich morskiej
wycieczki.
- Czy podczas tej wyprawy badawczej stawałaś kiedy za sterem? - spytał Demos ze szczerym
zaciekawieniem.
- Za sterem? Oczywiście, że nie. Byłam zwykłym majtkiem.
- No to teraz masz okazję. - Przesunął się na bok. - Możesz skierować łódz dokąd tylko zechcesz.
Po momencie wahania zajęła zwolnione przez niego miejsce.
NOCE POD AKROPOLEM
81
- Nie wiem, co mam robić - wyznała.
- To proste. Otwórz przepustnicę, jeśli chcesz przyspieszyć, przymknij, jeśli chcesz zwolnić.
- A jeśli uderzę w skałę? - spytała drżącym głosem.
- Morze jest zbyt głębokie.
- Ale...
- Jestem tuż obok.
Przesunęła dzwignię do oporu; łódz dosłownie skoczyła do przodu.
- Lubisz pójść na całość? - bardziej stwierdził niż spytał. Nie kazał jej jednak zwolnić i po chwili
Althea sama zredukowała prędkość.
Panowanie nad łodzią, widok wody ciągnącej się po horyzont sprawiały jej przyjemność. Za-
stanawiała się, czy małżeństwo z Demosem byłoby równie emocjonujące? Czy oznaczałoby dla niej
nowe możliwości, czy... więzienie.
- Wystarczy - powiedziała w końcu, całkiem zatrzymując łódz. - Wyjdzmy na pokład.
Stanęli obok siebie przy relingu, zwróceni twarzami w stronę morza. Althea wiedziała, że Demos z
napięciem czeka na to, co miała mu do powiedzenia.
- Nie znasz mnie - zaczęła, ale tym razem w jej głosie nie było oskarżenia, lecz żal. - Znudzisz się mną.
Znam mężczyzn podobnych o ciebie. Teraz mnie pragniesz, bo jestem dla ciebie wyzwaniem.
- Może nam być dobrze razem, Altheo - próbował oponować.
- Dobra zabawa, o którą ci chodzi przede
82
KATE HEWITT
wszystkim, nie trwa wiecznie. A dzieci? A kiedy się zestarzejemy? Kiedy nie będę cię już inte-
resować?
- Tego się obawiasz? - spytał z ledwie widocznym uśmiechem. - %7łe przestanę się tobą interesować?
- Niczego się nie boję - odparła z irytacją. - Mówię tylko...
Nie pozwolił jej dokończyć, przygarną} ją do siebie, tak że dotykała policzkiem jego piersi. Nie
znalazła w sobie siły... ani chęci, żeby stawić opór.
- Zostawmy przyszłość, terazniejszość jest wystarczająco ciekawa. Co do dzieci, to owszem. Jeśli
będziesz chciała. A na starość? Też planuję się dobrze bawić. - Pogładził ją po włosach. - Może nam
być dobrze razem, Altheo - powtórzył. - Oboje wiele przeszliśmy i potrzebujemy bezpiecznej
przystani, tak jak te piękne stare łodzie w Mikro-limano.
- Ciekawe porównanie - mruknęła Althea.
- Gdybyś znała mój stosunek do łodzi, uznałabyś to za wyszukany komplement.
Przez chwilę stali w milczeniu, złączeni uściskiem. Althea ze zdumieniem odkryła, że w ramionach
Demosa czuje siÄ™ bezpiecznie.
Wreszcie odchylił głowę, żeby jej spojrzeć w oczy i zadał jedno krótkie pytanie:
- Tak?
- Tak. - Odpowiedz mogła być tylko jedna.
ROZDZIAA SZÓSTY
- Co takiego? - Iolanthe stała z otwartymi ustami pośrodku przymierzami jednego z najelegantszych
ateńskich butików i z niedowierzaniem wpatrywała się w Altheę.
- Wychodzę za mąż - powtórzyła Althea z uśmiechem. Minęły trzy dni, odkąd przyjęła oświadczyny
Demosa, i mimo iż miewała chwile zwątpienia, a nawet lęku, humor jej dopisywał.
- Za kogo?
- Jutro napiszÄ… w gazetach. Za Demosa Atrikesa.
- Tego starego?
- Ma trzydzieści dwa lata, jest ode mnie starszy tylko o dziewięć - powiedziała Althea.
- Myślałam, że ty i Angelos... Mówił... - Urwała zakłopotana.
Althea nie miała ochoty słuchać plotek o Angelosie.
- Angelos to mały chłopiec - zakończyła temat. Obróciła się dokoła; jedwabna suknia w kolorze kości
słoniowej zawirowała jej wokół kostek. - Jak myślisz, nada się na ślub? - zapytała.
- To twoja suknia ślubna? - zdumiała się Iolanthe. Althea domyśliła się, że przyjaciółka wolałaby
84
KATE HEWITT
ją widzieć przed ołtarzem w sukni z tuzinem falbaniastych hałek i pięciometrowym trenem.
- To będzie skromny ślub.
- Dlaczego?
- Bo oboje z Demosem tak wolimy. Demos w istocie nie wypowiadał się na temat
samej ceremonii, wyraził tylko życzenie, by ślub odbył się w ciągu dwóch tygodni. Wiedziała, dla-
czego tak mu się śpieszy... Nie zgodziła się z nim spać przed ślubem, jakby chciała zachować czys-
tość. A przecież nie była czysta. Ale też nie była jeszcze gotowa mu się oddać. Potrzebowała czasu,
żeby się przygotować, żeby udawać. Demos zgodził się poczekać, traktując to jako rodzaj gry,
zmysłowej obietnicy tego, co nastąpi po ślubie. Miała zamiar dać mu to, czego oczekiwał.
- Będziesz moją druhną? - zwróciła się do Iolanthe. - Możesz sobie wybrać sukienkę.
Przyjaciółka aż podskoczyła z radości i razem zabrały się do przeglądania strojów na wieszakach.
- Ale będziesz nadal chodzić z nami do klubów, prawda? - spytała znienacka Iolanthe.
Althea zastanowiła się nad odpowiedzią. Do tego momentu wyobrażała sobie naiwnie, że poza
sypialnią będzie mogła robić, co jej się podoba. A jeśli Demosowi nie wystarczy jej ciało? Jeśli zażąda
także jej duszy? Jej czasu, zdolności, wszystkiego? Czyż nie na tym polegało małżeństwo?
- Altheo, ale czy ty go kochasz? - Głos przyjaciółki wyrwał ją z rozmyślań.
NOCE POD AKROPOLEM
85
Szybko otrząsnęła się z lęków i odpowiedziała z uśmiechem:
- Oczywiście, że go nie kocham. Prawie go nie znam. I nie mam zamiaru w nikim się zakochiwać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •