[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Jeśli jego celem jest kontynuacja polityki, wybierze mojego starszego brata, Hanifa. Od dawna jest
postrzegany jako następca ojca.
- Wciąż nie rozumiem, co to ma wspólnego z nami?
- Może trochę przesadzam ze środkami ostrożności, ale Hanif to niemal ikona konserwatywnego
liberalizmu w naszym kraju. Mamy tu jednak również dość ekstremistów. Wasza wizyta może więc
być postrzegana jako zagrożenie dla planów Hanifa.
- W jakim sensie?
- Jego polityczni przeciwnicy będą chcieli udowodnić, że jest tylko marionetką w rękach państw
Zachodu. Mogą też chcieć podważyć nasz autorytet, narażając was na niebezpieczeństwo.
Polly przywołała w pamięci obrazy z wiadomości na
Kopciuszek na pustyni
79
temat porwanych dziennikarzy i miała ochotę wsiąść w pierwszy samolot do domu.
- Dzisiejszego ranka dostałem wiadomość na temat przecieku informacji dotyczących waszego planu
podróży. Stąd postanowiłem podjąć te zupełnie normalne środki bezpieczeństwa.
-1 pojedziesz z nami? - zapytała z niejakim skrępowaniem. Nie były to takie zupełnie normalne środki,
skoro postanowił wszystko inne odstawić na ten czas na bok.
- Czuję się odpowiedzialny za wasze bezpieczeństwo i chcę wam dać moją osobistą gwarancję.
Patrzyła na niego i wiedziała, że ma przed sobą mężczyznę, który nie rzuca słów na wiatr. Nawet z
dzieciństwa nie pamiętała nikogo, kto by jej dawał poczucie bezpieczeństwa. Kiedy zmarł jej ojciec,
była przerażona. W ciągu kilku tygodni musiała się wyprowadzić z rezydencji Shelton i przenieść do
zwykłego szeregowca, w którym królował zapach stęchlizny. Długie miesiące nie mogła się z tym
pogodzić i płakała w poduszkę, ale nigdy ani słowem nie wspomniała o tym matce. Ojciec przykazał
jej, by się nią opiekowała, więc musiała być silna. Wkrótce potem wydarzył się tamten wypadek, w
efekcie którego matka wylądowała na wózku. I musiała jeszcze bardziej zacisnąć zęby i być jeszcze
silniejsza. Dopiero teraz, u boku Raszida, poczuła, że może oddać odpowiedzialność i kontrolę nad
sytuacją. Gdy patrzyła w jego piękne błękitne oczy, jej strach się ulatniał i wiedziała, że przy nim będą
bezpieczni, że ona będzie bezpieczna.
- i co, chcesz kontynuować wasz projekt?
- Oczywiście - powiedziała bez wahania. - Więc jutrzejszy wyjazd jest aktualny?
80
Natasha Oakley
- Tak długo, jak nie dotrą do mnie wieści, które mnie zmartwią.
- A jeśli tak, to co?
- Wtedy odeślę was do domu - powiedział z powagą i wstał.
Zrobiła to samo. Rozmowa dobiegła końca. I tak poświęcił jej dużo czasu, choć z pewnością miał
wiele spraw do załatwienia.
- Gdzie znajdę pozostałych członków ekipy? - zapytała.
- A odczuwasz taką potrzebę? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
Znowu poczuła tę falę gorąca. Z pewnością była to bardziej bezpieczna opcja, chociaż wcale nie miała
na nią ochoty. Nie potrafiła mu się oprzeć, a ta niepewność, która nierozłącznie się z nim wiązała, była
wręcz uzależniająca.
- Nie miałaś jeszcze okazji obejrzeć ogrodu Elizabeth w świetle dnia. Szkoda, żebyś miała to
przegapić. Mógłbym ci go teraz pokazać.
Dlaczego to robił? Na krótką chwilę wzrok Polly zatrzymał się na jego ustach. Czego od niej chciał?
- Jeśli tylko masz czas, będzie mi bardzo miło. - Nikt nigdy nie pocałował jej tak jak Raszid tamtego
wieczoru. Był jak narkotyk, obudził w niej emocje, których dotąd nie zaznała i na które sobie nie
pozwalała. A teraz znowu wybrał jej towarzystwo.
- Poproszę więc, żeby przyniesiono nam chłodne napoje do letniego pawilonu.
- Nie wiedziałam, że tam jest pawilon.
- Ten ogród został zaprojektowany tak, by ukoić tęsknotę Elizabeth za domem. Na pewno dobrze
wiesz, że każ-
Kopciuszek na pustyni
81
dy angielski ogród musi mieć obowiązkowo altanę, pomijając już fakt, że tu zapewnia kojący cień.
Raszid wydał przez telefon polecenia. Być może była to najbardziej szalona decyzja w jej życiu.
Zdawała sobie z tego sprawę, ale nie umiała mu się przeciwstawić.
- Wszystko załatwione - powiedział i się uśmiechnął. Ten uśmiech ją onieśmielał i sprawiał, że
wyobraznia
wchodziła na najwyższe obroty.
Już po chwili szli korytarzami pałacu. Gdy minęli bramę w stylu mauretańskim, znalezli się w dużym
pomieszczeniu z kolorowymi kanapami, które wypełniał nieziemski aromat.
- Co tak pachnie? - zapytała.
- Bokhur.
- Bokhur - powtórzyła za nim.
- To kadzidło. Każda wioska ma swojego wytwórcę kadzideł, zwykle unikatowych dla danego
regionu. W ich skład wchodzi olibanum, olejek różany, drzewo sandałowe i ambra. Receptura jest
pilnie strzeżona i przekazywana z pokolenia na pokolenie.
I nic dziwnego, pomyślała Polly. Ten zapach bił na głowę jej nędzne, pospolite potpourri, które
rozstawiała na zamku, choć nie mogła powiedzieć z całym przekonaniem, że ten zapgch jej się
podoba. Był nieznany, egzotyczny i trochę mdły.
- Podoba ci się?
- Sama nie wiem, jest tak bardzo inny. - Ale tu przecież wszystko było inne, nawet ona była inna.
Raszid się roześmiał. Był taki piękny, kiedy się śmiał.
- Kojarzy mi się z domem.
82
Natasha Oakley
Dla niej zapach domu oznaczały dotąd świeżo skoszona trawa, stare książki i pasta do podłóg.
Przez szerokie drzwi weszli do ogrodu. Była teraz wdzięczna Bahiyi za lihaf, który od niej dostała. W
takim upale naprawdę trudno było się bez niego obejść. Raszid uważnie się jej przyglądał. Znowu.
- Gorąco tu - powiedziała, chcąc się wytłumaczyć.
- Masz jasną karnację, bardzo mądrze, że zasłaniasz się przed słońcem.
Szli ścieżką prowadzącą do różanego ogrodu i po chwili oczom Polly ukazał się otwarty pawilon, po
którym pięły się róże.
A więc tak wyglądał letni dom Elizabeth zbudowany specjalnie dla niej przez mężczyznę, który ją
kochał.
- Jaki piękny - powiedziała wzruszona.
- Prawda? - odparł, spoglądając na nią z czułością. Naprawdę chciał, żeby się jej podobał, chciał
dzielić z nią radość i wszystko, co było dla niej ważne. Wprost uwielbiał jej entuzjazm. Odkąd
otrzymał od ojca ten pałac jako swoją rezydencję, ogród różany stał się jego oczkiem w głowie,
przyciągał go w jakiś szczególny sposób. Dziwne, całymi latami bronił się przed swoimi brytyjskimi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •