[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyruszyć z Santa Cruz i iść przez llanosy do Puerto Suarez i Corumby. Tamtym szlakiem
podążają karawany kupieckie do Brazylii. Teraz jednak, skoro już jesteście tutaj, nie warto
wracać na północ do Santa Cruz. Byłoby to znaczne nadłożenie drogi. Kto poza tym wie, co
tam się teraz dzieje?
- Wracanie na północ nie ma sensu - powiedział Tomek. - Według mapy stąd do
Corumby będzie około pięciuset lub sześciuset kilometrów. Droga z Santa Cruz do Corumby
wynosi mniej więcej tyle samo.
- Słusznie mówisz, senor! - przytaknął Metys. - Stąd najkrótszą drogę macie przez
Chaco. Na tragarzy jednak nie możecie liczyć. Musicie się postarać o konie i muły. W Chaco
wprawdzie włóczy się wiele wojowniczych plemion, ale kilku dobrze uzbrojonych mężczyzn
da sobie z nimi radę. Więcej kłopotów może sprawiać brak wody.
- W Chaco przecież są rzeki i jeziora! - obruszył się Tomek.
- Są, senor! - rzekł Metys. - Ale ludzie i konie muszą mieć do picia wodę słodką. W
Chaco tymczasem wiele rzek i jezior ma wodę słoną lub słonawą. Jedynie po dużych
deszczach wody ich stają się słodsze i wtedy nadają się do picia. Słońce wkrótce zacznie
mocno przygrzewać, wody wyparują, a sól pozostanie. Tylko niektóre rzeki, jak Pilcomayo,
mają wodę słodką przez cały rok.
- Zdajemy sobie sprawę, że wędrówka przez Chaco nie będzie łatwa ani bezpieczna -
powiedział Wilmowski. - Mamy trzy kobiety, ekwipunek wyprawy jest ciężki. Bylibyśmy
wdzięczni, senor Antonio, gdybyś pomógł nam zaopatrzyć się w konie i muły.
- Na pampasach argentyńskich są tabuny dzikich koni - rzekł Metys. - Niektóre
plemiona w Chaco już od dawna je chwytają albo kradną ze stad wypasanych przez
gauczów1 04. Na argentyński brzeg przeprawiają się również Indianie boliwijscy. Nikt tu nie
zwraca uwagi na granice. Dzięki temu w boliwijskim Chaco można napotkać konie
argentyńskie. Znam jednego kacyka, który ma konie i muły.
- Gdzie moglibyśmy go znalezć? - zapytał Wilmowski.
1 03
Corumba - przygraniczne miasto w zachodniej Boliwii w stanie Mato Grosso, port na rzece Paragwaj,
założone w 1 778 r. Przez Corumbę przebiega linia kolejowa łącząca boliwijskie Santa Cruz z brazylijskim
portem morskim Santos. Odcinek drogi kolejowej łączący Corumbę z Santa Cruz w Boliwii oddany został do
użytku dopiero w 1 954 r. Santa Cruz de la Sierra w czasach kolonialnych leżało na tak zwanym srebrnym szlaku
z Peru do Asunción; duże znaczenie dla dalszego rozwoju miasta ma wspomniana linia kolejowa.
1 04
Gauczo (z hiszp. gauchó) - pastuch na pampasach argentyńskich i urugwajskich, zazwyczaj potomek
indiańsko-hiszpański, odpowiednik północnoamerykańskiego kowboja.
- Jego obóz znajduje się o dzień drogi od Villa Montes.
- Czy możesz zawiezć nas wprost do tego kacyka? - dalej pytał Wilmowski.
- Dobrze, senor! Zrobię to, chcę wam pomóc, ale potem już sami musicie sobie radzić.
Ja wracam do domu.
- Zgoda, Antonio! Za tę przysługę wynagrodzimy ciebie i twoich wioślarzy oddzielnie
- obiecał Wilmowski.
- Do jakiego plemienia należą Indianie, od których mamy kupić konie? - zainteresował
się Tomek.
1 05
- To Gwaranie znani tutaj jako Chiriguanie - odpowiedział Antonio. - Ich kacyk,
Długa Ręka, wyprawia się od czasu do czasu po konie argentyńskie.
- Chwyta dzikie czy kradnie? - dopytywał się Tomek.
- Pewnie robi i jedno, i drugie - odparł Metys. - To śmiały i zręczny człowiek.
Podobno kiedyś sam uprowadził kilkadziesiąt koni i szczęśliwie umknął pogoni.
- Gwaranie należeli do bardzo wojowniczych plemion - powiedział Tomek. - Podczas
pobytu w Limie poszperałem w starych kronikach. Była w nich wzmianka o Gwaranach,
którzy za czasów panowania Inków przywędrowali z dalekiego Paragwaju aż do Andów
Boliwijskich, zwanych wtedy Górnym Peru. Gwaranie, gdzieś nad Pilcomayo, napotkali
łagodnych i miłujących pokój Indian Chane, których kilkadziesiąt tysięcy w okrutny sposób
wymordowali, a pozostałych przy życiu wcielili do swego plemienia.
- Tak mogło być naprawdę, senor - przytaknął Antonio. - Wśród Chiriguanów spotyka
się Indian Chane.
*
Po pięciu dniach wyprawa znalazła się w wiosce Chiriguanów, jeżeli kilkanaście
szałasów można było nazwać wioską. Nie opodal nędznych domostw leżały poletka
kukurydzy, manioku, melonów i tytoniu.
Wioska nie była zapewne zbyt często odwiedzana przez obcych, Chiriguanie bowiem
gromadnie wylegli na brzeg rzeki. Widok znanego im Antonia i jego indiańskich wioślarzy
świadczył o przyjaznych zamiarach białych uzbrojonych ludzi, którym towarzyszyli również
obcy Indianie.
1 05
Chiriguano (Gwarano, Guarano) - grupa plemion w Argentynie, Paragwaju i Brazylii. W dawnych czasach
kilka tysięcy Gwaranów podjęło długą wędrówkę na zachód (prawdopodobnie w poszukiwaniu Ziemi Praojców)
i doszło aż do granic cesarstwa Inków. Jedna z grup dotarła do obecnego Santa Cruz w Boliwii. Po
początkowych niepowodzeniach Inkowie rozgromili Gwaranów. Pięciuset jeńców wziętych do niewoli
pozostawili skrępowanych na szczycie góry pokrytym wiecznym śniegiem. Jeńcy przez noc zamarzli. Odtąd też
Gwaranów nazywano Chirihuanos, co w keczua znaczy Ukarani Mrozem. Niedobitki Gwaranów osiedliły się
nad górną Pilcomayo. Występowali zbrojnie przeciwko Hiszpanom aż do 1 832 r., to jest do bitwy pod
Chiriguanie byli ubrani bardzo skąpo. Mężczyzni przeważnie mieli przepaski
bawełniane na biodrach lub szerokie, miękkie skórzane pasy z opadającymi u dołu frędzlami.
Kobiety natomiast nosiły jedynie sięgające kolan spódniczki ze skór strusich. Dzieciarnia
biegała całkiem nago.
Antonio poprowadził obydwóch Wilmowskich przed szałas kacyka. Długa Ręka
podniósł się ze skóry pumy rozłożonej na ziemi i przywitał gości ściskając im dłonie. Był to
niski, krępy mężczyzna o jasnooliwkowej cerze. Czarne włosy miał, jak wszyscy Chiriguanie,
równo obcięte na karku. Czoło jego opasywała obrączka z łyka, za którą tkwiły barwne
papuzie pióra. Na nagim, pokrytym tatuażami ciele nosił tylko skórzany szeroki pas obszyty u
dołu frędzlami.
Kacyk w skupieniu wysłuchał wywodów Antonia, zerkając jednocześnie na dwie białe
kobiety i na bagaże wyładowywane z łodzi. Potem lekceważąco machnął ręką i długo
dyskutował z Antoniem. Sporo minęło czasu, zanim Metys zwrócił się do Wilmowskich:
- On mówi, że ma kilka koni i mułów, ale nawet nie chce słuchać o pieniądzach. W
Chaco nikt się nie zna na ich wartości. Indianie odstępują coś swojego tylko wtedy, gdy
można im dać w zamian to, czego oni potrzebują.
- Jesteśmy na to przygotowani - odparł Wilmowski. - Spytaj, senor Antonio, co by go
interesowało.
Metys chwilę porozmawiał z Długą Ręką, po czym znów zwrócił się do
Wilmowskiego:
- On pyta, ile chcesz koni i mułów.
- Potrzebujemy dziesięć koni i pięć mułów. Oczywiście muszą to być zdrowe i silne
zwierzęta.
Rozpoczęły się targi. Widocznie zdobywanie koni nie było zbyt kłopotliwe dla
Długiej Ręki, ponieważ szybko odstępował od wygórowanych żądań. Wilmowscy przy
pomocy Wilsona i Zbyszka wydobyli ze skrzyń bawełniane materiały, koraliki, lusterka, fajki,
noże myśliwskie i scyzoryki, strzelby, proch i kule, miedziany drut, a Chiriguanie nie kryli
swego zadowolenia. Gdy w końcu wymiana została uzgodniona, Wilmowski rzekł:
- A więc dobrze! Jesteśmy gotowi dać to wszystko, ale teraz chcemy obejrzeć konie i
muły.
Długa Ręka tym razem sam się odezwał łamaną hiszpańszczyzną:
- Zobaczysz wkrótce! Przygnamy z pastwiska i zaraz będziemy ujeżdżać!
- To one są jeszcze nie ujeżdżone?! - oburzył się Wilmowski, spoglądając na Antonia.
Curuyugiu, gdzie Boliwijczycy urządzili rzez, mordując wojowników, kobiety i dzieci. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •