[ Pobierz całość w formacie PDF ]

paski i odkładając przeczytane na lewą stronę stołu, przebiegał wzrokiem tekst wystukany
przez dalekopis.
Już pierwsze depesze wskazywały, że obsługa opuściła te pomieszczenia w wielkim
pośpiechu, nie znajdując czasu na zniszczenie najbardziej wartościowych materiałów.
Zwiadczył o tym zapis ostatniej rozmowy, jaką za pomocą radia prowadził człowiek, który
przed nim siedział na tym fotelu.  Jak u ciebie? - pytał go żołnierz z Ulm. - Nasze raporty
mówią, że Amerykanie są już w Augsburgu .  Nie - odpowiedział operator z Augsburga. - Tu
wszystko jest w porządku . Po chwili dopisał:  O Boże, oni już tu są! Cześć! .
Wbrew pozorom zapisy na innych taśmach nie wyglądały na coś ważnego.
Standardowe wymiany zdań i informacji między dowództwami niższego szczebla, z których
wyłamał się obraz ogromnego chaosu ogarniającego wojska niemieckie w obliczu
nadchodzących Amerykanów.
Usadowił się wygodnie w fotelu i oparł nogi o stół. Wkrótce pożałował tego, gdyż
poczuł, jak ogarnia go senność. Jeszcze przez moment usiłował utrzymać powieki otwarte i
patrzeć na rzędy liter ale po chwili obraz zaczął się zamazywać.
- Mówi ci coś  Orilo ? - dobiegł go głos  Wooda . Przez moment, zanim otworzył
oczy, zastanawiał się, czy słyszał naprawdę te słowa, czy też było to jakieś senne
wspomnienie rozmowy w zamku. Z zadowoleniem zauważył, że pasek papieru, który trzymał
w palcach, nie wysunął się, a więc prawdopodobnie nikt nie dostrzegł, że się zdrzemnął.
Kątem oka widział, jak Compaigne odwrócił się i ruszył w ich stronę. Pamiętali, że to
nazwisko lub hasło podał im Jorg, gdy byli w podziemiach zamku.
Czerny wyciągnął rękę do  Wooda , aby przejąć pasek.
Był to tylko fragment depeszy, jakby operator nie zdążył odebrać całości przekazu lub
zakłócenia uniemożliwiły zarejestrowanie wszystkich części:  ...kierunku Rosenheim.
...dowodzący porucznik Orilo z ... pułku... . Nie było również wiadomo, kto nadał tę depeszę
i dlaczego do Augsburga, skoro była mowa o Rosenheim?
- Wygląda jak szyfr. Nic z tego nie rozumiem, ale wiem, że musimy pojechać do tego
miasta - Czerny podał depeszę Compaigne owi i podszedł do dużej mapy Niemiec, na której
naniesione były kolorowe koła, wskazujące prawdopodobnie zasięg lokalnych radiostacji.
- To wręcz nieprawdopodobne - powiedział, gdy odnalazł trasę łączącą Tzschochę z
Rosenheim -jeżeli w tych depeszach napisano prawdę, to konwój z zamku musiał nie tylko
przemknąć się pod nosem Rosjan, ale przedostać się także przez tereny zajęte przez wojska
amerykańskie.
Compaigne stanÄ…Å‚ obok niego.
- Trudne, ale możliwe. Jechali przez swoje ziemie. Mogli rozdzielić się, korzystać z
pomocy ludności, a kilka ciężarówek to nie pułk wojska. Zapewne wysłali zwiad i gdyby
okazało się, że dalej nie mogą jechać, ukryliby ładunek lub jego część gdzieś po drodze. Nie
jestem pewien, czy tak nie zrobili. Idę sprawdzić, jaka jest sytuacja wojskowa wokół tego
Rosenheim.
Poszedł na górę, a Czerny wrócił na swój fotel ze szczerym zamiarem przeglądania
depesz. Kubek kawy, który ktoś postawił obok jego miejsca, wydzielał wspaniały zapach.
Usadowił się jak mógł najwygodniej, ponownie położył nogi na stole i poczuł, jak wraca
błoga senność. Sięgnął jeszcze po nieprzejrzane paski dalekopisu i zasnął.
 Afgan siedzący na ławie w zamkowej piwnicy dostrzegł z zadowoleniem światło
latarki, nieomylny znak, że nadchodzi Jorg.
Podniósł się, widząc, że jego nagły ruch przepłoszył szczury, które coraz bardziej
odważne, zbliżały się do jego miejsca. On też przyzwyczaił się do ich obecności i już nie
rzucał kamyczkami odpadającymi ze ścian w ich stronę, co zresztą miało znikomy efekt.
- Jakie wieści przynosisz, Prometeuszu? - powitał Jorga. Ten postawił na stole butelkę
z naftą do lampy i metalowy pojemnik, w którym zazwyczaj przynosił żywność.
- Rosjanie zajęli Kancelarię Rzeszy w Berlinie. Los Hitlera nie jest znany. Według
oficjalnego komunikatu  zginął za ojczyznę , co oczywiście niczego nie wyjaśnia. Mówi się,
że umknął do Alpejskiej Reduty. Inni twierdzą, że popełnił samobójstwo.
Usiadł na ławie obok  Afgana .
- Zastanawiam siÄ™, co dalej? Ciężarówki z  Aparatem wyjechaÅ‚y z zamku. Glöbcke
zniknÄ…Å‚...
- Mówisz, że nasza misja dobiegła końca? -  Afgan podniósł głowę, najwyrazniej
ożywiony możliwością szybkiego opuszczenia lochu, który traktował jak najgorsze więzienie.
- Co do tego nie mam wątpliwości. Nie wiem tylko, jak się stąd wydostać?
- Ja też. Czuję się jak Edmund Dantes zamknięty w twierdzy If.
- Możemy spróbować wyjść drogą, którą wy dostaliście się do zamku, ale jest
piekielnie niebezpieczna. Warto tak ryzykować w końcu wojny?
- Mamy na sobie niemieckie mundury, to po co się przedzierać przez pola minowe,
zamiast wyjść jak na paradzie?
- Wówczas zgarnie nas pierwszy patrol SS i powiesi za dezercję -Jorgowi ten pomysł
wydał się najgorszy. - Jeżeli nawet uda się nam ominąć Niemców, to dokąd pójdziemy? Do
Rosjan? UcieszÄ… siÄ™.
- A uważasz, że Amerykanie przyjdą do zamku? Za parę dni będą tu Rosjanie!
- Krótko mówiąc, jesteśmy w pułapce.
- Bardzo cenne spostrzeżenie -  Afgan podniósł się z ławy. -Nie wiem jak ty, ale ja
wychodzę. Rozkaz wykonałem, nic więcej nie mam tu do roboty. Poza tym - pochylił się nad
Jorgiem, aby podkreślić znaczenie argumentu, który zachował na koniec - gdzieś tam
rozgrywają się najważniejsze wydarzenia, a my tu gnijemy. Wiesz, o czym mówię. Idziemy?
- W tym esesmańskim mundurze zastrzelą cię Amerykanie lub powieszą Rosjanie.
Przyniosę ci mundur Wehrmachtu, ale najwcześniej jutro. Muszę również uzyskać rozkaz
wyjazdu od Kunzego - Jorg skierował się w głąb tunelu.
Compaigne odwrócił się od okna, przez które przyglądał się długiej kolumnie jeńców
maszerujÄ…cych przez Münchener Strasse w stronÄ™ pobliskiego dworca kolejowego.
Niewiele miał czasu, aby zwiedzać Rosenheim - piękne miasto, otoczone górami -
gdyż kapitulacja Niemiec sprawiła, że zwielokrotniła się liczba komunikatów napływających
do jego kwatery. Było ich tak wiele, że musiał założyć biuro, w którym sześciu żołnierzy
przyjmowało meldunki od miejscowej ludności i jeńców. Niemcy chętnie współpracowali z
nowymi władzami, przekazując wszelkie informacje, jakie tylko znali. Nowy burmistrz oddał
zespołowi Compaigne a duży budynek w centrum miasta, w którym przed wojną mieściły się
jakieś biura, więc mogli rozlokować się wygodnie, urządzając prywatne kwatery w kilku
pomieszczeniach na poddaszu i na półpiętrze.
Od Jorga i  Afgana nie napływały żadne wiadomości, od czasu gdy powiadomili, że
załoga Tzschochy będzie ewakuowana prawdopodobnie szóstego maja, a oni, nie czekając na
rozwój wydarzeń, podejmą próbę przedarcia się do amerykańskiej strefy. Na tym łączność
zakończyła się, a posterunki amerykańskie, poinformowane, że mają natychmiast
zawiadomić, gdyby zgłosił się do nich kapitan Wehrmachtu Hugo Jorg, nie przekazały
żadnego sygnału.
Wielkie podwójne drzwi, w których klamka była na poziomie oczu człowieka o
przeciętnym wzroście, otworzyły się i stanął w nich Czerny.
- Hasło  Orilo właśnie zabrzmiało - powiedział wchodząc. -%7łandarmeria zatrzymała
porucznika Wehrmachtu, który podał, że tak się nazywa. Kazałem go tutaj przywiezć.
Czyżby coś zaczęło się dziać?
Compaigne wrócił do biurka, przy którym przeglądał raporty o sytuacji w Berlinie, nie
znajdujÄ…c jednak nic ciekawego dla swojej grupy.
- Wiemy o nim coś bliższego? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •