[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Marzenie o Vrzdencu.
W podróży z Ivanem Cankarem
Najpierw natknąłem się na jego ponurą powieść o na-
uczycielu Marcin Kaczur, a następnie przeczytałem
wszystkie utwory autorstwa Ivana Cankara, jakie tylko
wpadły mi w ręce. Tytułowa postać Marcin Kaczur to
przyjaciel ludu, który go nie zna, filantrop kochający
ludzi takich, jakimi ich sobie wymarzył, a nie takich,
jacy są, a zatem idealista, wyszydzany przez tych, któ-
rych stronę, jak mu się zdaje, trzyma, i który rozmija
61
się z życiem właśnie tam, gdzie czuje się z nim bezpo-
średnio związany.
Tę opowieść, rozgrywającą się w miejscu potępienia
o znaczącej nazwie Blatni-dol, Błotnista Dolina, czytałem
przed trzydziestu laty w stojÄ…cym na skraju Salzburga
zameczku, którego rozpad dla kogoś, kto tylko mijał ową
budowlę podczas spacerów, miał w sobie coś czarow-
nego, mnie jednak, który kiedyś uległem pokusie, żeby
nie oglądać go zawsze wyłącznie z zewnątrz, w związku
z czym na pewien czas w nim zamieszkałem, już nieba-
wem wskutek obecnej tam wszędzie zgnilizny i pleśni
wystawił na próbę. Siedziałem w tych zawilgoconych
murach, czytałem historię nauczyciela, który w swoim
bezmiernym idealizmie jest zarazem śmieszny i wspa-
niały, i już dawno postanowiłem, że mimo zdanego kilka
miesięcy wcześniej stosownego egzaminu nie rozpocznę
kariery nauczycielskiej w gimnazjum. Przeczytałem Sługę
Jerneja i jego sprawiedliwość, opowiedzianą ze straszliwą
konsekwencją historię słoweńskiego parobka oszukanego
w prawie do swojej własności, który chciał pukać nie
do bramy miłosierdzia, lecz do bramy prawa i mieć
wyłącznie to, co mu się należy. Ponieważ jednak odma-
wiają mu tego we własnym kraju, wyrusza w drogę do
Wiednia, do cesarza, a wreszcie, również tam nie doszedł-
szy swoich praw, wygłasza grzeszne oskarżenie przeciw
samemu Bogu. W nieustajÄ…cej gorÄ…czce, zaopatrzony
w lekarstwa i książki, przeczytałem też powieść Dom
Maryi Wspomożycielki, miłosne wyznanie pod adresem
dziewcząt z pewnego szpitala, nielękających się umrzeć,
ponieważ, ogarnięte przedśmiertną pogodą ducha, nie
62
siebie uważają za chore, lecz świat, przed którym mogą
uciec jedynie w śmierć, świat, którego granice zostały
zarysowane przez kamienice czynszowe wiedeńskiego
proletariatu.
W nowelach i opowiadaniach Ivana Cankara jest tyle
śmierci, ile chyba w żadnym innym dziele literatury świa-
towej. Mężczyzni, śmiertelnie wyczerpani pracą w fa-
brykach, padajÄ… na skraju ulicy, kobiety rodzÄ… po troje,
czworo dzieci i w wieku trzydziestu pięciu lat niczym
starowinki kładą się na zawsze do łóżka. Wskutek ga-
lopujących suchot odchodzą na tamten świat jak anioły
dziewczęta, które ledwie rozkwitły w swym zastrasza-
jącym ostatecznym pięknie, a dzielni chłopcy, natury
artystyczne i buntownicy, opuszczają rodzinną wieś i już
wkrótce trafiają do bezdusznego, wielkiego miasta, gdzie
zostają złamani, zdradzeni, zrujnowani albo, w najgor-
szym i w najlepszym razie, przekupieni i obłaskawieni,
kończą jako kołtuny.
Ivan Cankar, który wymyślił tych wszystkich umiera-
jących i ponoszących życiowe klęski, albo raczej opisał
ich na podstawie własnych obserwacji i ocalił w litera-
turze, sam dożył zaledwie czterdziestu dwóch lat. Pew-
nego dnia, będąc prawdopodobnie na rauszu, spadł ze
schodów i umarł. Było to 11 grudnia 1918 roku, kiedy
właśnie rozpadła się monarchia austro-węgierska, którą
ten Słoweniec krytykował pełen nienawiści i szyderstwa:
Zostawmy tę oficjalną Austrię w jej własnym gównie! Hi-
storia poucza nas, że głupota dyplomacji austriackiej za-
wsze była największym błogosławieństwem dla narodów
Europy& Pracuje ponownie z największą gorliwością
63
również teraz, może więc z czasem uda się jej naprawdę
urzeczywistnić jugosłowiańską utopię. Wszystko doko-
nuje siÄ™ zgodnie z naukami dialektyki heglowskiej: kiedy
głupota osiąga szczytowy punkt, staje się mądrością .
Cankar powiedział to w pewnym przemówieniu,
w którym postulował wyłączenie południowych Sło-
wian z monarchii naddunajskiej i całą nadzieję pokładał
w zjednoczeniu Serbów, Chorwatów i Słoweńców we
wspólnym państwie Jugo-Słowian . Wskutek tej mowy
został na tydzień wsadzony do więzienia. Nie było mu
już dane doświadczyć, jak szybko i z jaką obłąkańczą
energią władze wytęsknionego Królestwa Jugosławii
zaczęły prześladować społecznych buntowników i nie-
zadowolonych artystów. Zaledwie pięciu lat potrzebo-
wało to państwo, aby podczas demonstracji rozstrzelać
więcej południowosłowiańskich robotników, niż to się
wydarzyło w ciągu siedemdziesięciu lat w więzieniach
Franciszka Józefa, które to demonstracje nastąpiły po
krwawo stłumionej rewolucji 1948 roku.
Cankar był pierwszym pisarzem słoweńskim, który
uczynił sobie z pisania zawód, z tego też powodu w jego
wielu listach pojawia się właściwie tylko jeden temat
pieniądze. Częściej głodne niż syte , to dziecko szarych
ludzi nigdy nie zdołało się wydobyć z nędzy. Chociaż już
jako trzydziestopięciolatka czczono go jako największego
poetę swoich czasów, przez całe życie mieszkał w pod-
najmowanych odrapanych pokojach, na zapleczach go-
spód, w ponurych leśniczówkach: %7łycie smagało mnie
do krwi, ale ja układałem gładkie rymy . Jeżeli do kogo-
kolwiek pasuje pojęcie poety narodowego, to właśnie do
64
niego, zarozumiałego i zgnębionego, dumnego i zarazem
współczującego Ivana Cankara.
Co to w ogóle znaczy poeta narodowy? Otóż to, że
ktoś otwiera przed językiem swojego narodu nowe światy,
że ten język, mający korzenie w mowie chłopskiej, czyni
zdolnym do przekazywania doświadczeń mieszkańców
miast i zjawisk intelektualnych, że uczy ludzi słów opi-
sujących sprawy niezgłębione, heretyckie, dekadenckie
i buntownicze. Cankar tak wszechstronnie wtargnÄ…Å‚ na
nowe tereny, iż od tamtej pory wszyscy powołują się na
niego i potrafią również podać powody, dla których to
robią: socrealiści, romantycy i symboliści, rzecznicy lite-
ratury zaangażowanej, ale także ci głoszący autonomię
dzieła sztuki. Sławią go i lżą jako komunistę, pornografa,
marzyciela religijnego, potwarcÄ™ Boga, nieuleczalnego
pesymistę, społecznego utopistę, a także jako prawdzi-
wego wieszcza narodowego, którym był. I wszystkie te
określenia są jakoś słuszne.
W 1898 roku Cankar przyjeżdża z małomiasteczko-
wej Lublany do Wiednia, gdzie pozostanie przez jedena-
ście niesłychanie owocnych lat i pod wpływem dyskusji
z pochodzącym z regionu Bela krajina młodym Otonem
%7ńupan%0ńi%0ńem stworzy współczesną literaturę słoweńską.
Znacząca część jego dzieła powstaje w Wiedniu, gdzie
Cankar mieszka w strasznej biedzie w podmiejskiej dziel-
nicy Ottakring, i wydaje się, że zmarnieje w otaczającej
go zewsząd nędzy. Bohaterami jego wiedeńskich impre-
sji są czescy proletariusze, słowackie szwaczki, wykole-
jeni studenci z Bałkanów. Z literackim mistrzostwem
i oburzeniem społecznym mamy tu do czynienia w opisie
65
drugiej, czarnej jak smoła strony życia w pełnej blasków
metropolii. Nieskończenie daleki jest wspaniały Wiedeń,
Å›wiatowa stolica fin de siècle u, w której bogactwo kultu-
ralnie subtelnieje, a żądza życia wzbogaca się o elementy
choroby i upadku.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Archiwum
- Strona pocz±tkowa
- Maryjanice Dav
- James Beau Seigneur Christ Clone 1 In His Image
- Comte, Auguste The Positive Philosophy Vol II
- Le Guin Ursula K Ziemiomorze t.2 Grobowce Atuanu
- 42 Oakley Natasha Kopciuszek na pustyni
- 0058.Cajio Linda AniośÂ‚ ziemi
- Christie Agatha Tajemnica siedmiu zegarów
- Dav
- Cassie Miles Naturalny porzć…dek rzeczy
- 674. Gordon Lucy Ocalone dziedzictwo
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- artnat.opx.pl