[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odprowadzić mojego astona martina do hotelu i przyjechać pod klub limuzyną - wyjaśnił.
Ze zmarszczonym czołem obserwował, jak Ella chybocze się na swoich wysokich
obcasach. - Wszystko w porządku?
- Oczywiście. Skąd to pytanie? - Schyliła się, by wsiąść do auta, lecz zle oceniła
odległości i uderzyła głową w karoserię.
- Stąd - rzucił Wadim, przytrzymując ją za rękę.
- W życiu nie czułam się lepiej - zapewniła niezmieszana, kiedy wreszcie udało jej
się usiąść w środku.
Nie skłamała; szampan jej zwyczajową rezerwę zastąpił pewnością siebie. Czuła
się seksowna, wyzwolona i marzyła o tym, by Wadim ponownie ją pocałował.
Wpatrywała się w niego lekko zamglonymi oczami, wysyłając mu czytelne sygnały i
oblizując wargi. W jego oczach znowu dostrzegła iskry pożądania.
W poruszającym się łagodnie niczym łódka samochodzie było jednak tak ciepło,
miękko i cicho, że powieki Elli nagle stały się ciężkie, a jej głowa opadła na ramię
Wadima. Wygląda jak nastolatka, pomyślał. Kilka kosmyków wymknęło się z jej koczka.
Ostrożne usunął spinkę. Jedwabiste włosy rozsypały się na ramionach i plecach.
Na tylnym siedzeniu limuzyny jego poprzednie towarzyszki zazwyczaj gładziły
jego uda, rozbudzając jego apetyt na wspólną, upojną noc. Ella była inna. Zasnęła na
jego ramieniu niczym malutka, słodka kotka. Kolejny raz naszły go wątpliwości, czy ma
prawo ją uwodzić, zwłaszcza że podczas kolacji wyszło na jaw, że nosi ona całkiem
spory bagaż emocjonalny. Oraz, za sprawą swojego ojca, uraz do mężczyzn.
Emocje to skomplikowana, chaotyczna materia, skonstatował po raz tysięczny.
Właśnie dlatego nie chciał się w nich babrać. %7łył z bolesną świadomością, że sprawił
R
L
T
Irinie zawód i złamał jej serce. Przyrzekł sobie, że już nigdy nie wtargnie w sferę emo-
emocjonalną żadnej kobiety.
Ella jęknęła niezadowolona, kiedy miękka poduszka nagle się odsunęła, a jej głowa
zawisła w powietrzu, kiwając się na boki. Ktoś złapał ją za ramiona i lekko potrząsnął.
Następnie usłyszała niecierpliwy, szorstki głos:
- Obudz się. Dojechaliśmy do Kingfisher House.
Uniosła powieki i spojrzała prosto w błękitne oczy Wadima. Jego twarz
znajdowała się tak blisko, że czuła na policzku jego oddech. Jego usta były tak blisko...
Zwilżyła językiem wargi.
Całe ciało Wadima w okamgnieniu zalała gorąca fala pożądania. Szare oczy Elli
zaszły mgłą, a rozchylone usta jakby błagały go o to, by je pocałował... Stop! -
zaalarmowało go sumienie. Wlała w siebie nie tylko parę kieliszków szampana, ale też
wino i kilka drinków, które wypili do kolacji. Był pewny, że nie przywykła do takiej
ilości alkoholu. W przeszłości dopuścił się wielu czynów, których żałował, więc teraz
zabronił sobie wykorzystania dziewczyny, która tak bardzo przypominała mu jego
zmarłą żonę.
- Chodz, odprowadzę cię pod drzwi - rzucił szorstko, kiedy Ella w mało stylowy
sposób wygramoliła się z auta, a teraz stała obok niego, chybocząc się na wszystkie
strony niczym zdzbło trawy targane silnym wiatrem.
Była rozczarowana. Jeszcze kilka sekund temu miała pewność, że za chwilę
Wadim ją pocałuje, a potem może porwie ją w swe silne ramiona, zaniesie do domu, do
sypialni, rozbierze do naga i... Zadrżała z ekscytacji. Po dłuższej szamotaninie z własną
torebką wyłowiła wreszcie klucze, otworzyła frontowe drzwi i spojrzała na niego, ogłu-
szona biciem własnego serca. Czekała, aż piekielnie pociągający Rosjanin spełni jej
skryte marzenie.
- %7łyczę miłej i spokojnej nocy, Ella.
Jak to?! Wlepiała w niego wytrzeszczone oczy, nie mogąc uwierzyć w zdanie,
które przed chwilą usłyszała. Wadim zrobił krok w tył, odwrócił się i ruszył w stronę
limuzyny.
Wzięła głęboki wdech i zawołała nieco bełkotliwie:
R
L
T
- A m-może chciałbyś... w-wejść na kawę?
Zatrzymał się, odwrócił jakby w zwolnionym tempie i zmierzył ją spojrzeniem,
które przyprawiło ją o bodajże już setny w jego obecności rumieniec. Sekundy płynęły
niemiłosiernie wolno. Wreszcie wzruszył ramionami i ruszył wolnym krokiem w jej
stronę. Blask księżyca podświetlał jego twarz, wyostrzając jeszcze bardziej męskie rysy.
Jest tak bosko przystojny, pomyślała, nadal wdychając jego zapach, który po sobie
pozostawił; feromony wdarły się do jej nozdrzy i zaatakowały zmysły.
Stanął przy niej i mruknął coś po rosyjsku. Ella czuła obezwładniającą tęsknotę za
jego ustami. Serce niemal wyskoczyło jej z klatki piersiowej, kiedy się pochylił i musnął
jej usta swoimi wargami, rozpalając jej apetyt na więcej, o wiele więcej. Natychmiast
sama zainicjowała głębszy, bardziej zachłanny pocałunek. Westchnęła przeciągle, oplotła
ramionami jego szeroką klatkę piersiową, licząc na to, że on obejmie ją w talii i
przyciśnie do siebie.
Przeżyła szok, gdy nagle Wadim przerwał pocałunek, chwycił ją za nadgarstki i
odsunął od siebie jej ręce.
- Dziękuję za zaproszenie - mruknął niskim głosem. - Muszę już iść.
Ciało Elli nadal drżało od erotycznego napięcia. Nie potrafiła ukryć swojego
rozczarowania.
- Ale myślałam, że...
Nagle jakby oprzytomniała, zupełnie wytrzezwiała. Z bolesną ostrością zdała sobie
sprawę ze swojego upokarzającego zachowania. Na ustach Wadima błąkał się lekko
drwiący uśmiech.
Odskoczyła od niego z zaciśniętymi pięściami.
- Ciekaw jestem, kogo jutro będziesz bardziej nienawidzić, mój aniele. Siebie czy
mnie? - zapytał, nie oczekując odpowiedzi, po czym przemaszerował do limuzyny, nawet
nie obejrzawszy się przez ramię.
Ella, wściekła na siebie za swój kompromitujący popis głupoty i naiwności,
wbiegła do domu, zatrzaskując za sobą drzwi z wielkim hukiem.
R
L
T
Uniosła powieki. Do pokoju przez okno wlewało się jasne światło słoneczne. Zer-
knęła na budzik; dochodziła dwunasta w południe. Głowę miała ciężką jak z ołowiu, lecz
do jej umysłu powoli zaczynały się wdzierać wspomnienia poprzedniego dnia, który za-
kończył się koszmarną sceną: błagała Wadima o wspólną noc, a on odmówił!
Zdegustowana samą sobą, przekręciła się na brzuch i zanurkowała pod poduszkę.
Co mi strzeliło do głowy? Miałam chyba awarię mózgu! Nic dziwnego, przeholowałam z
alkoholem. Gdybym była trzezwa, nic takiego by się nie wydarzyło. Już nigdy nie będę
mogła spojrzeć mu w twarz! - zawyła w duchu. Jej policzki płonęły ze wstydu. Po kilku
minutach zwlokła się z łóżka, przeszła do swojej malutkiej kuchni i odkryła, że w domu
nie ma ani mleka, ani herbaty.
Po wypiciu kilku szklanek wody oraz po zimnym prysznicu poczuła się odrobinę
lepiej, przynajmniej fizycznie. Nadal jednak miała ochotę zapaść się pod ziemię ze
wstydu. Czuła, że jeśli nie wyjdzie z domu, to zwariuje. Wskoczyła więc w dżinsy,
narzuciła T-shirt i wyszła przez drzwi balkonowe na taras. Ujrzała ogród, który płonął [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •