[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w pełne bogactwo doznań wzrokowych. Kiedy skończę, powinna być zupełnie przystosowana do
widzenia, tak \e w czasie terapii będzie w stanie skoncentrować pełną uwagę na tym, co robi, a nie, by
tak rzec, dać się oślepić wizji. Mieliśmy ju\ cztery sesje.
- l?...
- ... z niezłym skutkiem.
- Jesteś, tego pewny?
- Tak. Na tyle, na ile w tego rodzaju sprawach w ogóle mo\na mówić o jakiejkolwiek
pewności.
- Hm... - zasępił się Bartelmetz. - Powiedz mi, czy nie uwa\asz i aby, \e jest to osoba
obdarzona niezwykłą siłą woli? To znaczy, czy i nie sądzisz, \e zaszła tak daleko, bo zadziałały tu
pewne mechanizmy obsesyjno-kompulsywne?
- Nie.
- Czy udało się jej przejąć kontrolę nad fantazją?
- Nie!
- Kłamiesz.
Render sięgnął po papierosa. Kiedy go zapalił, uśmiechnął się.
- Sędziwy ojcze, stary mistrzu - rzekł, jak gdyby ogłaszał kapitulację. - Wiek nie osłabił twej
bystrości. Mogę wodzić za nos samego siebie, lecz ty nie dasz mi się zwieść. Tak, w rzeczy samej,
bardzo trudno utrzymać kontrolę nad tą kobietą. Sama zdolność widzenia ju\ jej nie wystarcza. Chce
kształtować rzeczy dla siebie samej. Oczywiście, łatwo to zrozumieć... oboje dobrze to rozumiemy...
ale świadome rozumienie i emocjonalna akceptacja nigdy nie zdały się dotyczyć jednej i tej samej
rzeczy. Kilka ju\ razy udało się jej zdobyć dominację, zaraz jednak, prawie natychmiast,
przejmowałem kontrolę. Bo, ostatecznie to ja jestem mistrzem przy klawiaturze.
- Hm - zamyślił się Bartelmetz. - Znasz mo\e pewien tekst buddyjski, a mianowicie Katechizm
Sankaryl.
- Obawiam się, \e nie.
- Wobec tego chciałbym ci go streścić. Katechizm zakłada, oczywiście nie dla celów
terapeutycznych, istnieje ego prawdziwe i fałszywe. Prawdziwe ego jest tą częścią człowieka, która
zachowuje nieśmiertelność i przejdzie do stanu nirwany, to dusza, jeśli uznasz to określenie za
stosowniejsze. Dobrze, idzmy dalej. Tymczasem fałszywe ego to zwykły umysł, pojmany w sieci
iluzji... to świadomości... twoja, moja, tych wszystkich, których kiedykolwiek zdarzyło się nam spotkać
z racji wykonywanego zawodu. Jasne? Jasne. Fałszywe ego tworzy się z czegoś, co w Katechizmie
określa się jako skandhas. Obejmują one uczucia, wra\enia, zdolności, świadomość jako taką, a nawet
fizyczną formę istnienia. Tak, wiem, wyra\am się bardzo nienaukowe. W ka\dym razie nie są one tym
samym, co nerwice, nie są te\ \adnym z kłamstw \ycia, jak to zwykł mawiać Mr. Ibsen, nie są
halucynacją. Nie. Choć poczynają się z fałszu. Ka\da z pięciu skand stanowi część dziwactwa, zwanego
przez nas to\samością. Przez nie, przez fałszywe zewnętrzności mają do człowieka dostęp nerwice
i wszystkie inne paskudztwa, które ciągną się za nimi, a dzięki którym nie pozostajemy bez pracy.
Okay? Okay! Daję ci teraz ten wykład, poniewa\ potrzeba mi terminów o dramatycznym zabarwieniu,
albowiem to, co za chwilę powiem, będzie dramatyczne. Skandy le\ą jakby na dnie jeziora. Nerwice są
jak zmarszczki na powierzchni wody.  Prawdziwe ego , o ile takie istnieje, le\y głęboko zagrzebane
pod piaskiem na dnie jeziora. Tak. Zmarszczki wypełniają... jakby to powiedzieć... die Zwischenwelt
między obiektem a subiektem. Skandy są częścią subiektu, podstawową i jednorodną, są materią jego
bytu. Tak. Zgadzasz się? .
- Nie bez zastrze\eń.
- Dobrze. Skoro jednak ju\ zdefiniowałem pojęcia, zechcę zrobić z nich jakiś u\ytek.
Zabawiając się z tą kobietą pozwalasz się mamić skandom, niezwykłym nerwicom. Wa\ysz się
poprawić ogólną wizję, jaką ta osoba stworzyła sobie o świecie i o sobie samej. w tym celu posługujesz
się ONT & R. Jest rzeczą równie niebezpieczną zabawiać się z psychotyczką, co z małpą. Wszystko
zda się przebiegać wyśmienicie, lecz... wystarczy tylko chwila, gdy uczynisz coś... gdy poka\esz jej
coś, albo odwołasz się do pewnego sposobu widzenia... dość, \e przebijesz się przez jej osobowość,
przebijesz się przez skandy, a wtedy... uff!... będzie to niczym przebić się przez dno jeziora. Powstanie
wir, porwie cię... dokąd? Młody człowieku, młody adepcie Sztuki, nie chcę cię mieć za pacjenta, radzę
ci zatem, nie przeciągaj tego eksperymentu. ONT & R nie nale\y u\ywać w ten sposób.
Render cisnął niedopałek papierosa do ognia.
- Po pierwsze - rzekł, odliczając na palcach - wzniosłeś sobie jakby mistyczną górę nie do
zdobycia. Ja tymczasem staram się jedynie dostosować świadomość tej kobiety, tak by była w stanie
przyjąć dodatkową porcję wra\eń. Moja praca polega w znacznym stopniu na prostym przeniesieniu
doświadczeń z innych seansów. Po drugie, jej uczucia początkowo przybrały na sile dlatego, \e
pierwszy etap terapii istotnie wikła nas w jej doświadczenia traumatyczne, lecz właśnie minęliśmy to
stadium. w tej chwili seanse są dla niej jedynie zródłem nowych, dotychczas nieznanych wra\eń.
Wkrótce się z tym oswoi. Po trzecie, Eileen sama jest psychiatrą... jest wykształcona w tej dziedzinie
i dogłębnie zdaje sobie sprawę co do natury procesu, w którym uczestniczymy. Po czwarte, jej poczucie
to\samości z samą sobą oraz jej po\ądania, skandy czy jakkolwiek byś tego nie nazwał są widoczne tak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •