[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nieokiełznanej ochocie na seks. Nie było żadnych komplikacji: tylko pragnienie i długa
noc na jego zaspokajanie. Rankiem będzie musiał wrócić do miasta i swoich obowiąz-
ków względem ojczyzny, ale na razie...
Rządzenie Ramprakeshem było faktem, który zdecydowanie zbyt długo wydawał
mu się fikcją - właściwie to aż do czasu, gdy wrócił do kraju w towarzystwie Mii. Po-
strzeganie wszystkiego jej oczami spowodowało, że zaczął dostrzegać to, na co dawniej
nie zwracał uwagi. Zawsze wiedział, że wiele trzeba zmienić, ale teraz miał pewność, że
nigdy nie zostawi swoich ludzi na pastwę tych, którzy mogą ich wykorzystać.
- Pocałuj mnie - nalegała żarliwie Mia, wyczuwając jego rozproszenie uwagi.
Nie potrzebował dalszej zachęty. Tak łatwo było zatracić się w kochaniu się z Mią
i pozwolić, aby wszystkie zmartwienia odpłynęły w siną dal. Zawsze była tak samo
głodna jego, jak on jej i wątpił, by kiedykolwiek byli w stanie nasycić się sobą.
R
L
T
Gdy zagłębił się w niej, Mia pomyślała, że Ram jeszcze nigdy tak się z nią nie ko-
chał. Był taki delikatny i kochający... taki troskliwy... Czy to ich pożegnanie?
Było już prawie południe, kiedy obudziła się z ciałem rozkosznie obolałym po
nocnych igraszkach z Ramem.
O świcie z fortu zabrała ich limuzyna, a konie wróciły w specjalnej przyczepie.
Tak tu się załatwiało sprawy; wszystko było takie proste - to znaczy proste dla Rama.
Przeciągając się, Mia postanowiła, że nie będzie rozmyślać o tym, co niemożliwe, a za-
miast tego skupi się na tym, nad czym może mieć jakąś kontrolę - na przykład nad zdo-
byciem kontraktu projektanta wnętrz.
Wzięła prysznic, a potem powiedziała sobie, że nie będzie wyglądać, czy Ram nie
przechodzi przypadkiem przez dziedziniec, ani nasłuchiwać jego głosu...
Tak jak teraz? Stojąc na balkonie, rozglądając się i strzygąc uszami?
No więc dobrze, rzeczywiście usłyszała w oddali jego głos. A teraz widziała, że
idzie w towarzystwie ojca Leili...
Serce Mii zamarło. Zdjęcie na pierwszej stronie dzisiejszego  Głosu Ramprakeshu"
przedstawiało Rama, stojącego w towarzystwie ojca Leili i jakiejś młodej dziewczyny.
Dlaczego zawsze musiała dowiadywać się o planach Rama z gazety? Wycofała się
do pokoju, nim ktoś zdążył ją zauważyć. Lepiej będzie, jak skupi się na pracy.
Właśnie zakończyła wstępną rozmowę z komisją, którą powołał Ram do zadecy-
dowania, kto otrzyma zlecenie odnowienia jego jachtu i zaprojektowania wnętrz nowego
pałacu. Dobrze jej poszło? Mii wydawało się, że tak. Skupiała się tylko na kwestiach
biznesowych i wszystkim chyba się podobały jej pomysły.
- Mia.
Ram wyszedł za nią z sali.
- Dobrze sobie poradziłaś. Lepiej niż się spodziewałem.
- Ależ ty jesteś uprzejmy - powiedziała cierpko.
- To, co wymyśliłaś, jest akurat ostatnim elementem, którego szukałem, a teraz
wszyscy zgodnie mówią o korzyściach płynących z projektu ekopałacu i pochwalają po-
mysł podarowania go ludziom w celach edukacyjnych i turystycznych. Krótko mówiąc,
R
L
T
komisji spodobał się twój projekt i styl, w jakim go zaprezentowałaś. I to, że tak świetnie
potrafisz połączyć korzyści praktyczne z estetyką wnętrz.
- Trochę mnie jednak poniosło - przyznała.
- Byłaś pełna entuzjazmu, ale jednocześnie spokojna i konkretna.
- Och, dziękuję panu, sir. - Dygnęła kpiąco. - Robię jedynie to, co do mnie należy.
- Czy ty choć raz możesz spokojnie przyjąć komplement? Bez drwin?
- Tak, Wasza Wysokość - powiedziała bezczelnie, myśląc jednocześnie, jak wspa-
niale wygląda Ram i zastanawiając się, czy pod królewską szatą jest nagi.
Nie trzeba dodawać, że natychmiast przeszedł ją dreszcz.
- Jest jeden warunek, pod którym pozwolę ci przejść do kolejnego etapu...
- To znaczy?
Wziął Mię za rękę i pociągnął za sobą do najbliższego pokoju.
- Nie domyślasz się?
- Oszalałeś? - Zerknęła nerwowo na drzwi. - Ram, nie możesz tego zrobić.
- Gdybym cię nie znał, pomyślałbym, że mówisz poważnie.
- Bo mówię. - To mogło ciągnąć się bez końca, gdyby na to pozwoliła. Nie wy-
obrażała sobie, aby nadszedł taki czas, kiedy nie będzie pragnąć Rama, ale teraz otrzy-
mała od niego szansę powrotu do dawnego życia i powinna ją przyjąć. - Chcę więcej,
Ram.
- Więcej?
- Więcej ciebie... - Głos Mii był niewiele głośniejszy od szeptu.
- Nie jestem pewny, czy mam więcej do dania. Dostałaś już wszystko, Mia.
- Zawsze będę cię pragnąć, więc masz świadomość, że zawsze możesz mnie mieć,
ale kiedy znużysz się mną, Ram...
- Kiedy się tobą znużę? - Zmarszczył brwi.
- Z ludzmi tak już bywa, wiesz?
- Ale nie ze mną - odparł łagodnie. - I nie z tobą.
Mia pokręciła głową i odwróciła się.
- Chcę wykorzystać szansę, jaką daje mi ta praca, Ram, o to tylko cię proszę. Uwa-
żam, że być może powinniśmy przestać ze sobą sypiać.
R
L
T
Nie naciskał. Trzymał się tego, aby nigdy nie obiecywać Mii tego, czego nie będzie
w stanie jej dać, a w tej chwili cały swój czas poświęcał temu, aby obalić system monar-
chiczny w Ramprakeshu i zastąpić go demokratycznie wybranym rządem. Pragnął pra-
cować na rzecz swego kraju i jeśli ludzie będą go chcieli za przywódcę, tak się stanie, ale
nie mógł przecież prosić Mii, aby stała przy jego boku, gdy do tego dojdzie. On miał całe
życie, aby się przygotować. Ona nie.
Nie powinien był pozwolić, aby wszystko zabrnęło tak daleko, pomyślał, patrząc w
pełne smutku oczy Mii. Ale nie był się w stanie powstrzymać. Kiedy Mia ponownie
wkroczyła do jego życia, stała się jego częścią. Musiał także przyznać, że nigdy nie roz-
ważał czegoś takiego jak platoniczny związek, ale skoro tego właśnie potrzebuje Mia...
- Dla mnie to nie jest zabawa, Ram - oświadczyła, przywołując go do rzeczywisto-
ści. - Muszę myśleć o dalszym życiu.
- Cóż, na gruncie zawodowym nie powinnaś się o to martwić. Byłaś dzisiaj niesa-
mowita. A przecież miałaś tak mało czasu na przygotowanie czegokolwiek.
Unosząc brodę, Mia obdarzyła Rama długim, oceniającym spojrzeniem. Zmienił
się, i to praktycznie w ciągu jednej nocy. Nadal był tak samo opanowany i seksowny, ale
emanowała z niego aura władzy. I choć coś takiego stanowiło niezaprzeczalny afro-
dyzjak, było także ostrzeżeniem, że jeśli Mia nie zareaguje szybko i nie wezmie się w
garść, wkrótce zostanie daleko w tyle.
- Zobaczymy się pózniej - powiedziała i nim zdążył cokolwiek powiedzieć, wyszła
z pokoju.
R
L
T
ROZDZIAA SIEDEMNASTY
Powinien był wiedzieć, że nie da się zostawić kraju bez przywódcy, a potem wró-
cić i się spodziewać, że wszystko jest idealne, ale teraz przynajmniej jego plany uległy
skrystalizowaniu. Stojąc na balkonie, Ram przez długą chwilę omiatał spojrzeniem ską-
paną w blasku księżyca równinę. Dworzanie, którzy byli skorumpowani albo uważali, że
mogą nim manipulować, wkrótce się przekonają, że nie jest tym samym podatnym na
wpływy młodziankiem, który przed laty opuścił Ramprakesh. Pewne sprawy mógł za-
cząć załatwiać od razu, inne zaś mogły poczekać. A na szczycie listy znajdowała się Mia.
Była silna i da sobie radę - tylko że jeszcze o tym nie wiedziała. Natomiast on miał co do
tego pewność. Czasami miał wrażenie, że zna Mię lepiej niż ona sama. Przyjęła wyzwa-
nie, jakie przed nią postawił i doskonale sobie z nim poradziła. Tak. Mia była gotowa,
aby wyfrunąć z gniazda. Musiała wypróbować swoje skrzydła i przekonać się, że nie
otrzymała ich przypadkowo i że próby, na które wystawił ją los, tylko ją wzmocniły.
O trzeciej w nocy miała już gotowy wstępny plan wraz z zestawieniem kosztów,
które powinna przedłożyć w banku. Zamierzała zająć się projektowaniem wnętrz na po- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •