[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wypadzie na miasto? A gdyby zrozumiał, że zostawiłam go wyłącznie dlatego, że nie chciał
podjąć tego ryzyka, które właśnie teraz podejmuje? Czy nadal bylibyśmy razem? Czy w
ogóle doszłoby do rozwodu? I czy to ja dzieliłabym z nim sypialnię, a nie Leah?
Leah. Na moment zupełnie o niej zapomniałam. Czy to rzeczywiście jej słodycz i gadki
motywacyjne na poziomie przedszkolaka zdopingowały Dana do pracy nad sobą? Czy
może i tak by się zmienił, gdyby tylko miał więcej czasu na przemyślenia?
Zamrugałam gwałtownie, chcąc otrząsnąć się z tych wszystkich pytań, bo były zupełnie
nie na miejscu, zważywszy na okoliczności. Ale kiedy Dan znów się odezwał, jakby czytał
w moich myślach.
- Pomyślałem sobie, że powinnaś wiedzieć - zaczął. - W końcu zrozumiałem, czego ode
mnie chciałaś i czego sam powinienem od siebie wymagać.
-Tak? - powiedziałam zdziwiona, że myślimy dokładnie o tym samym.
- No tak. Bo widzisz, nie winię cię za to, że odeszłaś. Nie przykładałem się do pracy nad
naszym związkiem. I w dodatku nie miałem też swojego życia. Próbowałaś mi to
powiedzieć, ale ja za bardzo się bałem, żeby słuchać.
Więc jednak się mnie bał, jak mówiły pani Thornberg i Desiree. Ta myśl sprowokowała
następne pytanie. A co, gdybym ja była taka słodka i bezkrytyczna jak Leah? Czy już
wtedy by tak rozkwitł? Czy za nasze rozstanie ja też częściowo ponosiłam winę?
- A teraz jesteś gotów żyć własnym życiem? - zapytałam. Kiwnął głową.
- Ciągle jeszcze muszę nad tym pracować, ale poradzę sobie. - Znów pokiwał. - I
zobaczysz, nawet ty będziesz ze mnie dumna.
- Och, Dan.
Byłam zupełnie skołowana tą jego nową samoświadomością, introspekcją. Nie
planowałam odkrycia w sobie takiej tolerancji dla niego, nie mówiąc już o zauroczeniu -
tego punktu nie było w moim  projekcie". Miał tylko wpaść w zastawioną pułapkę, stracić
prawo do alimentów i wesoło odejść swoją drogą. Nie miał mi natomiast przypominać
człowieka, którego kiedyś kochałam.
- A może pogadamy o tym przy kawie? - zaproponowałam, bo nie wiedziałam, co
powiedzieć. - Spieszysz się na tę rozmowę?
No to co, że ja powinnam się spieszyć do pracy, bo właściwie już byłam spózniona? A z
drugiej strony, odkąd odebrano mi konto Jeda Ornbachera, nikogo nie interesowało, o
której przychodzę czy wychodzę.
- Mam kilka minut - powiedział. - Twoja kawa nadal smakuje jak woda czy może
skończyłaś już z rozpuszczalną?
Dałam mu kuksańca w żebro, dokładnie w miejscu, gdzie miał łaskotki, a on mi oddał.
Wyszło zupełnie spontanicznie - pierwszy kontakt fizyczny od wieków - ale czułam się z
tym bardzo dobrze. Tak znajomo.
Dan został na kawie, bawił się z Busterem i pomógł mi wymienić przepaloną żarówkę. I
rozmawiał ze mną, ale nie jak człowiek, który chce się wymigać od przesłuchania. Wręcz
przeciwnie, chciał mi się pochwalić. Opowiedział o spotkaniu w LIU i o tym, że został
ochotnikiem w projekcie mającym propagować sport wśród dzieciaków z biednych rodzin. I
że postanowili z Leah sami pomalować mieszkanie, wieczorami, po pierwsze, żeby
zaoszczędzić, a po drugie, żeby robić coś wspólnie.
- Więc ciągle jesteście razem? - zapytałam, oczywiście znając odpowiedz. Isa dopiero co
zameldowała, że ma zdjęcie majtek Leah w łóżku Dana.
- I to bardzo - odparł. - Nie myślałem, że jeszcze kiedykolwiek będę tak blisko z jakąś
kobietą, ale jest między nami taka chemia... - przerwał onieśmielony. -Może nie
powinienem.
- Daj spokój. Co chciałeś powiedzieć?
- Tylko to, że jest między nami taka chemia, jaką my mieliśmy na początku.
I znowu. To porównanie mnie zirytowało. Bardzo mi się nie podobało, że kobieta, którą
podstępem sama wprowadziłam w jego życie tylko po to, żeby odegrała drugoplanową
rólkę, wzbudza w nim uczucia, jakie przed laty miał dla mnie. A mnie przecież poślubił.
Byłam jego żoną.
Jak w ogóle mógł zaliczać ją i mnie do tej samej kategorii, nie mówiąc już o umieszczaniu
nas w jednym zdaniu?
- Pamiętasz, jak przyjechałaś pierwszy raz do Minco? -Jak mogłabym zapomnieć?
Przecież wtedy mi się oświadczyłeś.
- No właśnie. Ale pamiętasz, jak nie potrafiliśmy się nawet na chwilę rozstać? Byliśmy jak
magnesy.
- Pamiętam - powiedziałam cicho.
- I nie chodziło tylko o seks. Każde z nas reprezentowało  brakującą połówkę" drugiego -
tak to wtedy ujęłaś. I kiedy się spotkaliśmy, obraz był cały, prawda?
Pokiwałam głową, odczuwając na to wspomnienie ból. Brakowało mi mężczyzny, który by
mnie dopełniał, uzupełniał brakujące części.
Tęskniłam za tym, jak nam wtedy było razem, zwyczajnie i prosto.
- No więc teraz Leah jest moją brakującą połówką - dodał. - Ona dopełnia obraz.
Niesamowite, co? Nigdy bym nie pomyślał, że coś takiego mnie jeszcze spotka.
No i wystarczy. Usłyszałam już chyba dosyć o Leah i jej wszechstronnych talentach. O
wiele bardziej wolałam rozmawiać o moich zaletach.
Spojrzałam na zegarek, potem Dan na swój i obydwoje uświadomiliśmy sobie, że czas
goni. Szybko się pożegnaliśmy.
- To było miłe - powiedział, zatrzymując się w drzwiach.
- Moja rozwodniona kawa? - droczyłam się z nim.
- Nie, to, że posiedzieliśmy ze sobą i Busterem bez tego całego napięcia. - Uśmiechnął [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •