[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Usiadłam w fotelu i odezwał się mój telefon.
 Nie odbieraj!  krzyknęła Hania, zapominając o płaczu.  To na pewno ona  popatrzyła
z nienawiścią na moją, trzymającą aparat, rękę.
 Nie mogę, myślę, że mama się niepokoi.
 I dobrze  burknęła, zatapiając się znowu w mokrej od łez poduszce.
 Hej  odezwałam się do Ewy.  Hania jest u mnie.
 Domyśliłam się. Pogadaj z nią, bo ja już nie mam siły. Może ty jesteś w stanie jej wytłumaczyć,
mnie skończyły się wszystkie argumenty. Jest uparta jak koza.
 Postaram się.
 Okej. Pa.
 Pa  odpowiedziałam i zobaczyłam, że małe kurczątko przestało płakać, usiadło i patrzyło na mnie
zapuchniętymi oczami.
 No?  ułożyłam się wygodnie, gotowa przyjąć nawet najstraszliwszą opowieść.
 Ciociu!  jęknęła.  Ja chcę tatuaż!
 Uhm&  mruknęłam zaciekawiona.  Jaki?
 Nie wiem!
 A gdzie?
 Nie wiem!
 I to jest ten problem?
 Też, no i ona  wskazała brodą telefon.  Powiedziała, że na takie głupstwa to muszę czekać do
osiemnastki, a jeszcze lepiej do czasu, jak będę miała swoje pieniądze, bo ona na takie coś się nie zgadza
i kasy nie da.  Po tej wypowiedzi łzy popłynęły ciurkiem.  No i mam to sobie wybić młotkiem z głowy
 chlipnęła.  Po jej trupie i takie tam inne pierdoły.
 Hej!  upomniałam ją.
 Sorry.
 A tata co na to?
 Wzruszył tylko ramionami.
 I nic nie powiedział?
 Nic, zresztą ona tak na niego popatrzyła, że tylko spuścił głowę, udając, że go to nie dotyczy. Potem
wstał i spokojnie poszedł do kuchni zrobić sobie herbatę.
Skądś to znam, pomyślałam.
 No to faktycznie masz problem.
 Mam  rozpłakała się znowu.
Podałam jej chusteczki.
 Nie rycz. Po pierwsze, nie mów o mamie  ona , po drugie, to nieprawda, że jej nienawidzisz, a po
trzecie  zmieniłam ton z wychowawczego na kumpelski  chodz, popatrzymy, jakie są wzory.
Zerwała się z kanapy, zdjęła buty, kurtkę i w skarpetkach, głośno tupiąc nogami, przybiegła do mnie
zaciekawiona. Najgorsze było już za nami, a że sama byłam ciekawa, to obie niecierpliwie czekałyśmy,
aż się zaloguję. Kiedyś też miałam ochotę na tatuaż, bardzo namawiał mnie do tego kolega Jerzego, ale
nie mogłam się zdecydować.
Ciekawe, jaką by miała minę moja mama?
Skrzynka wszelakich wiadomości nareszcie się otworzyła i zatopiłyśmy się obie w oglądaniu
wytatuowanych ludzi.
 Fuj  komentowała obrazki Hania.  A ten, ciociu, jaki ohydny  dziobała palcem w ekran.
 Masz rację, to nie jest piękne.
 Całe ciało tak wymalowane to nie, ale takie malutkie coś może być sexy, nie sądzisz?
 No może&  przytaknęłam, śmiejąc się w duchu z tego jej  sexy , wypowiedzianego ze
znawstwem godnym dorosłej kobiety.
 Wiesz, ciociu, z tobą to jakoś tak inaczej, ty chyba jesteś bardziej na topie niż mama.
 Nie przypuszczam.
 Niestety, tak jest  powiedziała z grymasem na twarzy.  Nic, tylko się ucz, a człowiek też może
mieć jakieś marzenia, prawda?
 Oczywiście, człowiek nawet powinien je mieć  starałam się odpowiadać poważnie, chociaż
bardzo chciało mi się śmiać.
 No a mama tego nie rozumie.
 Myślę, że rozumie, tylko najbardziej na świecie zależy jej na twojej przyszłości, która bez&  nie
dokończyłam, bo Hania przerwała mi zniecierpliwiona.
 Wiem, wiem  zmarszczyła brwi.  Myślisz, że się zgodzi, jak ty jej wytłumaczysz, na taką malutką
różyczkę na biodrze? O tu?
Spojrzałam w jej pełną nadziei twarz i w tym momencie w mojej głowie zakwitł plan uszczęśliwienia
chyba wszystkich, nie tylko Hani. Porwałam telefon i wykręciłam numer do Ewy. Hania z niepokojem, ale
zaciekawiona patrzyła w moją stronę.
 Czekaj, mam pomysł  wyszeptałam do niej, a głośno powiedziałam do telefonu:  Ewuniu, możesz
do mnie na chwilkę przyjść?
 Hania dalej jest u ciebie?  zapytała.
 Tak.
 A co, sama nie może do domu trafić?  wyraznie nadal była zła.
 Nie o to chodzi  uspokoiłam ją. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •