[ Pobierz całość w formacie PDF ]

po to, aby pomieścił twoje ego.
Zaśmiał się i rozpiął część guzików przy koszuli.
- A ja widzę, że małżeństwo z tobą może się okazać całkiem zabawne. Przyjemnie
będzie poskromić twój cięty język.
Sabrina spojrzała na niego z niechęcią.
- Nie znoszę mężczyzn, którym się wydaje, że mogą sprawować kontrolę nad
kobietami, z którymi przyszło im żyć.
- Ach, ale ty przecież nie jesteś kobietą, z którą żyję, prawda, Sabrino? Ale być
może, chciałabyś nią być, si? To by dopiero była pełnia szczęścia. Bogaty mąż, śliczne
dziecko i życie, o jakim inni ludzie mogą jedynie pomarzyć.
Posłała mu miażdżące spojrzenie.
- Nie przychodzi mi do głowy nic gorszego niż związek z tobą.
- Wydaje mi się, że wiem, w co grasz, młoda damo, i muszę cię rozczarować, ale
nie dam sobą manipulować. Doskonale wiem, czego chcesz i jak daleko jesteś się
skłonna posunąć, aby to zdobyć. Nie minie kilka dni, a będziesz mi wmawiać, że jesteś
we mnie zakochana i że chcesz, aby nasze małżeństwo trwało wiecznie.
Przewróciła oczami.
- Nigdy w życiu.
Mario uśmiechnął się. Lubił, kiedy kobieta potrafiła się odgryzć. Zwiadczyło to o
jej inteligencji. Zadziorna natura Sabriny coraz bardziej zaczynała mu się podobać.
R
L
T
Przyzwyczajony był do kobiet chodzących wokół niego na paluszkach i bez słowa prote-
protestu spełniających wszystkie jego żądania.
Sabrina z kolei walczyła z nim zaciekle, prychając niczym kot osaczony przez
warczącego teriera. Z tym większą determinacją miał ochotę ją ujarzmić, sprawić, aby
mruczała w jego ramionach.
- Idę się trochę przespać - powiedział. - Jesteś pewna, że nie chcesz do mnie
dołączyć?
Jej pogardliwe spojrzenie sprawiło, że przez ciało Maria przeszedł dreszczyk
ekscytacji.
Dzisiaj zostanie jego żoną.
Na mocy prawa.
Oficjalnie.
I sądząc po tym, co miało miejsce do tej pory, nie sądził, aby długo musiał czekać,
aż Sabrina zgodzi się zostać jego żoną w każdym znaczeniu tego słowa.
R
L
T
ROZDZIAA SIÓDMY
Zgodnie z przewidywaniami Sabriny ceremonia w urzędzie stanu cywilnego
okazała się mocno rozczarowująca. Znudzony urzędnik wysłuchał krótkiej, bezosobowej
przysięgi małżeńskiej, potem nastąpiło złożenie podpisów, przyłożenie pieczęci i tyle.
Wszystko to trwało krócej niż przejście prawdziwej panny młodej przez kościół do
ołtarza.
Na ulicy przed urzędem czekali dziennikarze, ale Mario zatrudnił ochroniarzy,
broniących dostępu do niego i jego świeżo poślubionej żony. Udało im się jednak
pstryknąć kilka zdjęć i Sabrina poczuła zadowolenie, że założyła swój najlepszy strój:
jasnoróżowy kostium i sznur pereł oraz kolczyki, należące kiedyś do matki. Włosy upięła
w elegancki, a jednocześnie swobodny kok, wykonała także staranny makijaż. Pełna była
determinacji, aby pokazać wszystkim, łącznie z Mariem, że jest kobietą, która wie, jak
się powinno wyglądać w takich okolicznościach.
Po ceremonii nie było żadnego przyjęcia, kryształowych kieliszków z najlepszym
szampanem, którym wznoszono toast za przyszłość, nie było rzucania bukietu - samego
bukietu też nie. Zamiast tego kierowca Maria zawiózł ich limuzyną na lotnisko, skąd
mieli odlecieć do Rzymu.
Molly na szczęście przespała to wszystko i obudziła się dopiero wtedy, kiedy
Sabrina musiała ją wyjąć z nosidełka i przejść przez odprawę celną.
Niedługo potem zaprowadzono ich do czekającego samolotu i kiedy stewardesa
zakończyła prezentację dotyczącą zasad bezpieczeństwa, elegancki odrzutowiec ruszył
wzdłuż pasa startowego, by po kilku minutach oderwać się od ziemi niczym olbrzymi
metalowy ptak.
Sabrinę cieszył fakt, że musi się zająć potrzebami Molly, gdyż odwracały one jej
uwagę od milczącej, siedzącej na sąsiednim fotelu postaci. Pozostawała jednak dotkliwie
świadoma obecności Maria. Wystarczyło, że przekręcił stronę czytanej gazety, muskając
rękawem koszuli jej ramię, a przechodził ją dreszcz.
W końcu stres i zmęczenie wzięły górę i kiedy Molly zasnęła w swoim koszyku,
Sabrina zamknęła oczy, obiecując sobie, że to będzie tylko króciutka drzemka.
R
L
T
Gdy Sabrina oparła się o jego ramię, poczuł słodki, delikatny zapach jej włosów.
Pachniała świeżymi, wiosennymi kwiatami, groszkiem pachnącym i jaśminem -
kombinacja subtelna, chociaż urzekająca, powodująca, że nie był się w stanie
skoncentrować na artykule o zarządzaniu funduszami inwestycyjnymi.
Dzień wcześniej zadzwonił do brata, pokrótce mu wyjaśniając zaistniałą sytuację.
Antonio bardzo go zachęcał, aby się skoncentrował na tym, co jest najlepsze dla Molly.
Trwały związek z Sabriną nie był czymś, co Mario brał pod uwagę, ale zaczynał
dostrzegać, że mała reaguje na nią tak, jakby ta rzeczywiście była jej biologiczną matką.
Nie miał ochoty wybiegać myślami zbyt daleko w przyszłość, pocieszał się jednak tym,
że wiele dzieci jakoś radzi sobie z rozwodem rodziców bądz opiekunów. Zupełnie nie
brał pod uwagę czegoś takiego, jak tkwienie w małżeństwie bez miłości; związek jego
rodziców był generalnie szczęśliwy i satysfakcjonujący i przerwał go dopiero zawał ojca.
Po śmierci męża matka Maria już nigdy nie doszła do siebie i niedawno również zmarła.
To sprawiło, że żywił jeszcze głębsze przekonanie, iż małżeństwo jest nie dla niego. Nie
podobało mu się to, że mógłby się uzależnić emocjonalnie od drugiej osoby. Widział, co
się działo z Antoniem i jego żoną, jak tragedia, którą były narodziny martwego dziecka,
rozłączyła ich na pięć długich lat.
Czy chciał tego rodzaju uczuć we własnym życiu? Wystarczająco trudna była
odpowiedzialność za małą Molly, którą pokochał, jakby była jego dzieckiem. Nie
podobała mu się niepewność i bezbronność, będące efektem oddania się drugiej osobie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •