[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przylecą. Zresztą, wszechświat niewiele straci, jeśli te dusze znikną.
 Muszę zobaczyć syna!
 Mogę przynieść zdjęcie.
 Muszę zobaczyć syna!!
 Albo film. . .
 Muszę zobaczyć syna!!!  zaszlochała i znikła. Stropiony patrzyłem na miejsce, w którym jeszcze przed
chwilą wisiała zjawa. Podrapałem się po karku. Cóż, jeśli dusza się rozwieje, również będzie to jakieś rozwią-
zanie problemu. . . Dobrze, na razie wracam do domu. Po pierwsze, muszę wyłudzić pieniądze na podróż do
raju, po drugie przespać się, a po trzecie spakować rzeczy. Ale najpierw muszę dostać się do domu.
Rozdział 4
Poranny międzyświatowy ekspres do raju odchodził o piątej. Klnąc w żywy kamień, wskoczyłem na
stopień wagonu. Cóż, najwyrazniej pora przywyknąć, że wczesne wstawanie będzie normalką w czasie tej
praktyki. Koszmar. . . Już drugi dzień z rzędu chodzę niewyspany. . . Wprawdzie mogłem kupić bilet na pociąg
o siedemnastej, ale wtedy byłbym na miejscu w środku nocy, a to jeszcze gorsze niż wstać przed piątą rano.
Stojąca na peronie mama machała mi ręką.
 I nie zapomnij zmieniać skarpetek!  zawołała.
Skrzywiłem się. Problem skarpetek martwił mnie najmniej. Poza tym, nie mam dwudziestu lat! Potrafię
o siebie zadbać. Dobrze jeszcze, że udało mi się odczepić od mamy, która nalegała, żeby pojechać ze mną. Aad-
nie bym wyglądał, przyjeżdżając na letnią praktykę z mamą! Cała klasa by się ze mnie śmiała. . . Maminsynek!
Wrzuciłem torbę na półkę i wychyliłem się przez okno.
 Niedługo wrócę!  zawołałem; chyba mówiłem to już po raz setny.  Poza tym wujek się o mnie zatrosz-
czy!  wyobraziłem sobie spotkanie z wujkiem i uśmiechnąłem się złośliwie. No, wreszcie będę mógł mu
powiedzieć wszystko, co myślę o tym zadaniu praktycznym. . .
Ekspres ruszył. Zamknąłem okno, usiadłem wygodnie, w nadziei, że uda mi się odrobinę zdrzemnąć.
A gdzież tam! Ledwie zamknąłem oczy, a do przedziału wpadło hałaśliwie towarzystwo. Trzech diabłów,
którzy najwyrazniej niedawno stali się pełnoletni. O rany, a tak liczyłem, że będę w przedziale sam! Nie
zwracając na mnie uwagi, zaczęli głośno omawiać plany na najbliższą dobę. Miałem rację  cała trójka wczoraj
weszła w wiek dorosły i postanowiła uczcić to wydarzenie podróżą do raju. Przez jakiś czas rzucałem im
niezadowolone spojrzenia, licząc, że zrozumieją i się zamkną. Potem poprosiłem uprzejmie o spokój. Niestety,
prawie nie zwrócili uwagi na moją grzeczną petycję, jeden tylko burknął:  Cicho, małolat . Aha, małolat?!
Musiałem uciec się do radykalnego środka. Po kryjomu wyjąłem z kieszeni paczuszkę z proszkiem świerzbo-
wym i wdmuchnąłem go do przedziału, jednocześnie łykając antidotum. Odczekałem chwilę, a potem zaczą-
łem się intensywnie drapać, wiercąc się na siedzeniu. Początkowo nie zwracali na mnie uwagi, ale w końcu
jeden popatrzył na mnie zdumiony i zapytał:
 Ej, młody, co z tobą?
Machnąłem ręką i powiedziałem dobrodusznie:
 Nie zwracajcie uwagi. Zwierzb mnie dręczy, właśnie jadę się leczyć. Podobno w raju mają supermedy-
cynę. To oczywiście choroba zakazna, ale spokojnie, w raju wyleczą i was. . .
Sekundę pózniej byłem w przedziale sam. Uśmiechnąłem się pod nosem, odchyliłem oparcie fotela i zasną-
łem. Obudziło mnie potrząsanie za ramię.
 To ten chory na świerzb?
Otworzyłem jedno oko  nade mną stał jakiś typ w kombinezonie ochronnym. Popatrzyłem na niego zdu-
miony, nic nie rozumiejąc. Dopiero, gdy zobaczyłem za jego plecami trzech swoich niedawnych towarzyszy
podróży, zorientowałem się, o co chodzi.
 Jaki chory na świerzb? Czy to jeden z nich?  zapytałem, wskazując ręką za plecy typa w kombinezonie. 
A ja nic nie wiedziałem. . . Swoją drogą, czy wy rozumiecie, co robicie? Powiem wszystko rodzicom, oni wam
sprawę wytoczą! Nie sprawdzacie swoich pasażerów?! Chorzy ludzie jeżdżą sobie pociągami, a administracja
nic nie robi?
 Hej, przecież to ty jesteś chory!  oburzył się jeden z trójki.
Uśmiechnąłem się w duchu, a głośno zawołałem:
 O, i jeszcze na mnie zwalają! Aadne rzeczy, zrzucają na mnie, że niby ja jestem chory! Szefie, no przecież [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •