[ Pobierz całość w formacie PDF ]
podniósł wzrok. Catherine spała głęboko, opierając głowę na ra�
mieniu. - Ale widzę, że nie jesteś głodna - dokończył cicho.
Postawił tacę na małym stoliku, wziął butelkę piwa i jabłko.
- Tracisz cholernie dobrą przekąskę - powiedział, sadowiąc
się na sofie.
Odpowiedziało mu bardzo słabe, delikatne chrapnięcie.
- Dziękuję za komentarz redakcyjny - odparł.
Pociągnął łyk piwa, zagryzając jabłkiem. Gorycz zmieszała się
w jego ustach ze słodyczą. Zupełnie jak Catherine" - pomyślał.
Catherine powoli wydobyła się z czarnej pustki.
Delikatne, słodkie pocałunki pieściły jej policzki i podbró�
dek. Ponętne usta muskały jej wargi, oddalały się i powracały
drażniąc i męcząc. Westchnęła, gdy pocałunek stał się głębszy,
a te cudowne wargi zaczęły poruszać się w rytmie, który z siłą
huraganu targał jej całym ciałem. Języki złączyły się w powol�
nym, zmysłowym tańcu. Silne dłonie pieściły jej plecy i biodra.
Próbowała podnieść się i objąć swego kochanka ze snu, lecz nie
mogła poruszyć rękami...
Noc powróciła z całą wyrazistością.
70
Otworzyła raptownie oczy, aby napotkać rozbawione spojrze�
nie Milesa. Oderwała się od ciepłego, mocnego ciała przy niej,
lecz nie mogła umknąć daleko. Związane nadgarstki targnęły bó�
lem w plecach. Już nie była przywiązana do komody, lecz do
Milesa, jej oba nadgarstki do jego ręki. Leżeli razem na jego ka�
napie, przytuleni niepokojąco blisko.
- Dzień dobry - powiedział Miles czarująco.
- Milesie, ty skur...
- Ciii... Catherine. Cóż za słowo!
- Jeszcze go nie powiedziałam - odparła.
- Ale chcesz powiedzieć.
- A pewnie! - Głowa jej pulsowała, jak przy potężnym kocio-
kwiku. Rozpaczliwie chciała wykrzyczeć Milesowi w twarz
swoje zawiedzione nadzieje, lecz pohamowała się, starając się
okazać tylko spokój i chłód. - Milesie, nie mogę uwierzyć, że tak
postępujesz.
Wskazującym palcem przesunął po jej policzku.
- Olśnienie przychodzi tylko raz w życiu. Może dwa. Pamię�
tasz, jak prosiłem cię, żebyś poszła ze mną do łóżka?
Nie mogała tego zapomnieć, szczególnie teraz, gdy otaczał ją
jego męski, wyjątkowy zapach. Siła i ciepło emanujące z jego
ciała przyciągały ją jak magnes. Walczyła z falą pożądania, któ�
ra tylko czekała, aby porwać jej ciało.
- Tak - odparła. - Pamiętam.
- A teraz jesteś przywiązana do mnie. - Uśmiechnął się. -
Niezupełnie tak to sobie wyobrażałem, lecz jednak spędziliśmy
razem tę noc.
- Drżę od stóp do głów. Przy okazji, czy masz zamiar trzymać
mnie tu związaną i samą przez resztę dnia, podczas gdy sam pó�
jdziesz do banku?
- Jeśli będę musiał. Albo może poproszę babcię, aby przyszła
i znów cię popilnowała.
- Lettice uwolniłaby mnie - powiedziała triumfująco Catherine.
- Chyba zbyt dobrze nie znasz mojej babci. Ubawiłoby ją to.
- Zachichotał.
71
Jego głos brzmiał tak pewnie, że zastanowiła się, czy
przypadkiem nie ma racji. Gdy patrzyła na niego, wiedzia�
ła, że jest gotowy całymi dniami kontynuować tę bzdurę.
A ona nie była w stanie wytrzymać choćby jeszcze jednego
ranka podobnego do dzisiejszego. Czuła się pokonana i zawie�
dziona.
- Co za to chcesz, Milesie? - spytała.
Jego humor nagle zniknął.
- Co robiłaś ostatniej nocy? - spytał, patrząc na nią.
Zawahała się przed odpowiedzią.
- Mogę powiedzieć, że to będzie irytujące, lecz nie skrzywdzi
nikogo.
- To nie wystarczy.
- A więc mamy impas.
- Przeżyję to.
Pogładził dłonią jej ramię, wywołując tym uczucie przyje�
mności w całym jej ciele.
- Nie możesz zostawić mnie samej w domu! - zawołała z de�
speracją, poruszona ich wzajemną bliskością. - A co będzie, je�
żeli wybuchnie pożar?
- Już ci powiedziałem, że poproszę babcię, aby miała na cie�
bie oko.
- Czy nie masz innego pomysłu?
Myślał przez chwilę, unosząc ręce w geście zastanowienia.
- Nie wiem - odrzekł powoli. - Gdybym tylko mógł zaufać
twemu słowu...
- Naprawdę mam jakieś zasady, wiesz o tym. - warknęła. -
Dotrzymam każdego układu, jaki zawiążemy.
- Prawie ci wierzę.
- Milesie!
- Nie przypuszczam, żeby babcia chciała znowu udawać
niańkę. Przyznasz się, co tam robiłaś?
- Nie. To ci nic nie da. Nigdy nie mógłbyś wyjawić, skąd
dowiedziałeś się o tym bez podejrzenia o konszachty z Aniołem
Ziemi.
72
- Nawet leżę z nim, a raczej z nią, w łóżku - odparł, uśmie�
chając się w zamyśleniu. - Punkt dla ciebie, bądz co bądz.
- No cóż, dopóki ty chcesz pójść na kompromis, to ja też po�
winnam.
- A więc zgadzasz się pozostać ze mną i nie uciekać?
- %7łyć tutaj? - Jej głos zaskrzeczał jak sygnał alarmowy.
Odchrząknęła.
- Ktoś musi cię pilnować - stwierdził.
- Nie jestem dzieckiem.
Przebiegł ręką w górę jej ramienia, gładząc barki, a następnie
przyciągnął ją bliżej siebie.
- Nie - mruknął. - Nie jesteś dzieckiem.
Odchyliła głowę do tyłu, a jego wargi musnęły jej szyję.
- Nie w ten sposób, Milesie. Czy umiesz dotrzymać słowa?
- Na sto procent - odpowiedział wycofując się.
Catherine stłumiła westchnienie ulgi, rozmyślając w popło�
chu. Zakręcone zawory będą odkryte najpózniej w ciągu dwóch
dni i nie będzie musiała przyznawać się do czegokolwiek.
W dalszym ciągu jednak wolała nie spędzić tego czasu uwięzio�
na w domu Milesa.
- Zobaczymy, czy rzeczywiście. Obiecuję nie uciec, jeśli ty
obiecasz, że zachowasz się jak prawdziwy dżentelmen.
- Nie jestem pewien, czy podobają mi się twoje warunki
odparł mrugając.
- A mnie nie podobają się twoje, więc mamy równowagę.
- Jak długo?
- Zostanę tutaj, dopóki nie wykryją ostatniego wyczynu Anioła
Ziemi.
- Umowa stoi.
Tak szybko przystał na tę umowę, że zastanawiała się, czy do�
strzegł jakąś lukę w jej rozumowaniu. Ta myśl była przerażająca.
- Rozwiążę cię i pójdziesz ze mną do biura - powiedział. - Po
prostu tam gdzie ja będę, będziesz i ty. Wzbudzisz sensację w biu�
rowej toalecie panów. - Uśmiechnął się zawadiacko.
- Ja tylko obiecałam, że nie ucieknę! - wykrzyknęła.
73
Pociągnął ją ku sobie, mocno przyciskając jej piersi swoim
torsem.
- Muszę się przecież jakoś reasekurować przez natępnych kil�
ka dni. Po twoim wybryku ostatniej nocy...
- W porządku! - Zgodziłaby się na wszystko, co uwolniłoby
ją od jego ciała. Nie ufała sobie, gdy on był przy niej.
- Psujesz zabawę. - Wypuścił ją z objęć.
- Czy możesz mnie teraz rozwiązać? - spytała. - Nie zmoczy�
łam majtek od momentu ukończenia piątego roku życia i chcia�
łabym utrzymać ten rekord.
- Potrafisz zepsuć nastrój - odrzekł chmurnie.
- Dziękuję. - Uśmiechnęła się uszczęśliwiona.
Miles podpisywał stos pism, które jego sekretarka zostawiła
na biurku, cały czas świadom obecności Catherine, siedzącej na
sofie w jego gabinecie. Była całkowicie pochłonięta książką -
istne niewiniątko. Ale on ją znał.
Mógł sobie wyobrazić te plotki krążące po banku, a wywoła�
ne pobytem Catherine w jego biurze. Jego sekretarka już cztero�
krotnie wchodziła po jakieś głupstwo, aby tylko zerknąć na go�
ścia. Jemu te wszystkie domysły były obojętne, a i Catherine
zdawała się nie zwracać na nie uwagi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Archiwum
- Strona pocz±tkowa
- Linda Farstein AC 04 The Deadhouse (v0.9)
- Miller Linda Leal Harlequin Orch
- Linda Joy Singleton Wymarzony rejs
- Jak sie pozbierac Miller Linda Lael
- L. J. Smith Ĺwiat Nocy 02 . . . , AnioĹ CiemnoĹci, . . [caĹa]
- Falkensee Margarete von Noce BĹÄkitnego AnioĹa
- Saski Mirek Piesni o ludziach ziemi t 2 kamienie slonca i serca
- Mary Balogh Mroczny AnioĹ 01 Mroczny anioĹ
- Cherry, C J Cyteen 2, El Renacer
- Bauer Ewa KruchośÂć jutra(1)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- rzanek.opx.pl