[ Pobierz całość w formacie PDF ]

brodę. Ten osuwał się powoli po ścianie i wreszcie runął mu
do stóp.
W salonie rozpętało się istne piekło. Lord Charles
podniósł Salrinę, a dwaj adiutanci wynieśli nieprzytomnego
Francuza do sąsiedniego pokoju.
Mimo że lord Charles ją podtrzymywał, Salrina miała
uczucie, że słabnie, starała się nie zemdleć. Hrabia poprawiał
na sobie strój i nie odpowiadał na pytania, którymi go
zasypywano ze wszystkich stron. Wreszcie książę regent, jak
zwykle szybko orientujący się w sytuacji, zapytał:
- Wiedziałeś, co mi groziło?
- Ostrzeżono mnie, sir, że może się to zdarzyć.
- I mimo to nie poinformowałeś mnie?
- Sądziłem, że to mogłoby wytrącić waszą książęcą mość
z równowagi, a my byliśmy przygotowani i gotowi obronić
księcia. Nie spodziewałem się tylko, że on może wziąć
zakładnika.
- Widziałem, że to akcja panny Milton dała ci okazję, aby
go powalić - rzekł książę z zadowoleniem. - Muszę jej
podziękować.
Choć jeszcze półprzytomna, Salrina złożyła głęboki ukłon
i nieśmiało przyjęła serdeczne wyrazy wdzięczności od
księcia.
- A teraz, jeśli książę nam pozwoli - rzekł hrabia - myślę,
że powinienem odwiezć bohaterkę dzisiejszego wieczoru do
domu, i mam nadzieję, że już żaden niemiły incydent nie
zakłóci księciu uroczystości.
- Nie zapomnę ci tego, Alaric - rzekł książę regent, kładąc
mu przyjaznie rękę na ramieniu - ale porozmawiamy o tym
jutro.
Jeszcze raz podziękował Salrinie, która z uczuciem
niemałej ulgi opuściła pałac, podtrzymywana z jednej strony
przez hrabiego, a z drugiej przez lorda Charlesa. Gdy schodzili
po schodach do hallu, słyszeli, że gwar w salonie za ich
plecami stawał się coraz głośniejszy.
Gdy hrabia umieścił Salrinę w powozie, który zjawił się
przed wejściem zadziwiająco szybko, lord Charles odezwał
się:
- Jeżeli nie wezmiesz mi tego za złe, Alaric, wróciłbym
jeszcze na chwilę do pałacu. Chcę się upewnić, czy dobrze
zamknięto Francuza, a poza tym jestem ciekaw, co mówią o
tobie i pannie Milton.
- Mogę się tego domyślić dość dokładnie, nie słysząc
mówiących - odparł hrabia z sarkazmem, wsiadając do
powozu.
Następnie usiadł obok Salriny, a lord Charles powrócił do
hallu.
Salrina milczała, nie dlatego, że nie miała o czym mówić,
lecz ponieważ zdawało jej się, że wszystko wokół niej wiruje,
a jej stopy nie dotykają ziemi. Hrabia wyczuł jej stan, wziął ją
za rękę i powiedział:
- Już po wszystkim. Była pani wspaniała! Z mojej winy,
ponieważ nie przewidziałem, że książę zmieni miejsce, mogła
pani zostać zamordowana.
- Obawiałam się, że pan może nie zauważył... że
upuściłam chusteczkę - powiedziała niepewnie Salrina.
- Powinienem był przewidzieć, że tak się może stać -
rzekł hrabia z gniewem.
- Niech się pan nie obwinia - odparła Salrina. - Był pan
szybki jak błyskawica, to było wspaniałe. Gdy podstawiłam
mu nogę, a on się potknął - podbił mu pan rękę, zanim
zdążył... mnie zabić - dokończyła głosem tak drżącym, że
hrabia powiedział prosząco:
- Niech pani już o tym nie myśli. Była pani w
niebezpieczeństwie, ale wyszła pani z tego cało. Teraz trzeba
zapomnieć i wierzyć, że piorun nigdy nie uderza dwa razy w
to samo miejsce.
Salrina próbowała się roześmiać, ale jej śmiech zabrzmiał
trochę chrypliwie. Spytała z niepokojem:
- A jeśli Napoleon będzie znowu próbował... przez innego
zabójcę?
- Wątpię - odparł hrabia. - Francuzi nie lubią porażek i nie
powtarzają nieskutecznych ataków.
Z pałacu Carlton do Berkeley Square było niedaleko.
Kiedy dojechali i wchodzili do hallu, hrabia zapytał:
- Czy nie miałaby pani ochoty na kieliszek szampana?
Salrina potrząsnęła głową.
- Chciałabym... jeśli pan nie ma nic przeciwko temu... iść
wprost do łóżka.
- Myślę, że to bardzo rozsądne.
Salrina wchodziła wolno po schodach, trzymając się
balustrady, tak czuła się znużona. Pokojówka, która jej
usługiwała, czekała już na nią w sypialni. Salrina rozebrała się
i położyła do łóżka, prawie się nie odzywając. Gdy została
sama, nie zgasiła świecy, lecz usiadła, oparta wysoko o
poduszki, rozmyślając o wszystkim, co przeszła, i prawie nie
wierząc, że to się naprawdę stało.
Jak to możliwe, żeby ona, dziewczyna bez żadnego
znaczenia w towarzystwie, przybyła z głębokiej prowincji,
wkroczyła do pałacu Carlton, aby ratować życie księciu,
narażając się przy tym na utratę swojego?
Kiedy się rozbierała, zauważyła na swojej piersi mały
czerwony znak od ukłucia sztyletu. Wiedziała, że tylko
niewiarygodnie szybka akcja hrabiego nie pozwoliła
Francuzowi wbić sztyletu w jej serce i uciec w zamieszaniu,
jakie by potem nastąpiło.
- Muszę jutro powiedzieć hrabiemu, jaka mu jestem
wdzięczna - postanowiła.
I nagle, z takim bólem, jakby ten sztylet naprawdę
przeniknął do jej serca, zdała sobie sprawę, że wszystko się
skończyło, a jej nie pozostaje nic innego, jak wrócić do domu.
Przeżyła w ciągu dwóch ostatnich dni przerażające i przykre
chwile, ale jednocześnie, choć wydarzenia wstrząsnęły nią,
nigdy ich nie zapomni. Była pewna, że nawet gdyby już nigdy
nie spotkała hrabiego lub lorda Charlesa, zawsze pozostaną jej
bliscy, jakby byli cząstką jej samej.
Westchnęła głęboko i rozejrzała się po pokoju. Będzie na
pewno pamiętać nie tylko te dramatyczne chwile, ale również
elegancję i luksus pałacu Fleet, piękno pokoju, w którym się
teraz znajdowała, i niewyobrażalne skarby pałacu Carlton.
Będę o tym marzyć i śnić, mówiła sobie, jakby wszystko, co
widziała, było tylko fantazją.
Gdy już zdecydowała, że czas spać, otworzyły się drzwi w
drugim końcu pokoju, które jak sądziła, prowadziły do jakiejś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •