[ Pobierz całość w formacie PDF ]

stosunkowo niewielu ludzi, to przynajmniej większość
znam. Nigdy bym stąd nie wyjechał. Tennengarrah to dla
mnie nie tylko zagubiona na bezludziu osada, to mój dom.
 A co cię skłoniło to tego, żeby wybrać zawód
pielęgniarza?  Abby nie mogła się powstrzymać przed
tym pytaniem. Bez wątpienia Kell jest świetnym pielęg-
niarzem, sama się dziś o tym przekonała, ale taki wybór
wydał jej się dziwny w przypadku człowieka tak związa-
nego z ziemią.
Nie odpowiedział od razu. Po pubie przetoczył się
triumfalny okrzyk, więc najwyrazniej Australia zdobyła
punkty. Kell wstał, by zobaczyć powtórkę, a potem usiadł
i pochylił się w jej stronę.
 Moja mama miała raka.  Powiedział to spokojnym
tonem, ale na jego twarzy spostrzegła przelotny grymas
bólu.  Co kilka tygodni jezdziliśmy do Adelajdy na
chemioterapię. Towarzyszyłem jej i chyba tak się to
zaczęło. Przedtem nawet przez myśl mi nie przeszło,
żeby zostać pielęgniarzem...  Wypił łyk piwa i ciągnął:
40 CAROL MARINELLI
 Kiedy choroba przeszła w fazę terminalną, mama
chciała zostać w domu. Bo niby dlaczego nie? Całe
miasto ją kochało, chciało pomagać, być przy niej...
 Ale nie było fachowej pomocy?
 No, mieliśmy tu małą przychodnię. Przyjmował
w niej jeden lekarz i jedna pielęgniarka, Clara. Poznasz ją
jutro, jest wspaniała. Wszyscy starali się pomagać mamie,
ale to Clara przyjeżdżała o drugiej w nocy, żeby jej zrobić
zastrzyk z morfiny. Zastanawiała się razem z lekarzami,
jakie środki będą najskuteczniejsze. Często przyglądałem
się jej pracy i wtedy zrozumiałem, co chcę wżyciu robić.
 Rozważałeś studia medyczne?  Natychmiast za-
pragnęła cofnąć to pytanie.
 Nie.  Uśmiechnął się, widząc jej zażenowanie.
 Możesz mi wierzyć lub nie, ale nie jestem niespeł-
nionym lekarzem. Nie pragnę po kryjomu wskoczyć na
twoje miejsce.
 Przepraszam. Nie chciałam, żeby to tak zabrzmiało.
Chodziło mi tylko o to, że jak sam mówiłeś, na prowincji
bardzo brakuje lekarzy.
 Brakuje też pielęgniarek. Zresztą to moje życie, nie
chcę robić czegoś, co mi nie odpowiada.  Pochylił się ku
niej jeszcze bliżej.  A żeby wszystko do końca było
jasne, miałem tak dobre stopnie, że mogłem iść na medy-
cynę, gdybym tylko chciał. Masz przed sobą zadowolone-
go z życia pielęgniarza.
 Miłomi tosłyszeć  szepnęła i spojrzała mu w oczy.
 Napijecie się jeszcze czegoś?  Barman Mal wytarł
ścierką stół i zebrał puste naczynia.
 Ja dziękuję.  Abby szybko wstała, korzystając
z takiego obrotu spraw.
MO%7łNA MIE WSZYSTKO 41
 Ja też. Jutro od rana praca.
Ich wyjście przeszło niemal niezauważone. Kilka osób
powiedziało im dobranoc, niektórzy pomachali na pożeg-
nanie i zaraz wrócili do oglądania krykieta.
Kell i Abby w pełnym skrępowania napięciu szli
przez pogrążoną w ciemnościach osadę. Kiedy stanęli
przed drzwiami domku Abby, oboje poczuli dziwną
ulgę.
 Dziękuję za wszystko.  Abby nie podobały się te
sztywne słowa i to, że jej głos brzmiał tak oficjalnie, ale
tylko na tyle potrafiła się zdobyć.
 Mam nadzieję, że jutro będzie spokojniejszy dzień.
 Ja też.
Drzwi nie były zamknięte na klucz, wystarczyło nacis-
nąć klamkę i lekko je pchnąć, a stanęły otworem. Ozna-
czało to koniec wieczoru. Abby poszukała w ciemno-
ściach pstryczka.
 Tutaj.  Ich palce się spotkały, przyprawiając ją
o dreszcz. Zrozumiała, że następny ruch należy do niej.
 Mam w lodówce szampana  powiedziała, spog-
lądając Kellowi w oczy, by sprawdzić, jak zareaguje.
 Już się bałem, że nigdy mi go nie zaproponujesz.
Korek wystrzelił tak głośno, że chyba całe miasteczko
to usłyszało. Chichocząc wesoło, co dawno jej się nie
zdarzyło, Abby znalazła dwa kubki i podstawiła je pod
spieniony strumień białych bąbelków.
Stuknęli się lekko tymi kubkami i wznieśli toast.
 Za tę kruszynkę, która dzisiaj pojawiła się na świe-
cie  powiedziała Abby.
 I za doktor Abby...
 Abby Hampton  dokończyła.
42 CAROL MARINELLI
 Za doktor Abby Hampton. Bardzo ładne imię. Witaj
w Tennengarrah.
Napotkała jego wzrok i nagle wpadła w panikę. Miała
ochotę uciec, ale było już za pózno. W tej chwili wiedzia-
ła tylko, że go pragnie, jak jeszcze nigdy nikogo nie
pragnęła.
Nie chciała przeżyć reszty życia, nie zaznawszy uścis-
ku jego ramion. W głowie huczał jej sygnał ostrzegawczy,
ale postanowiła go zignorować. Po raz pierwszy w jej
uporządkowanym życiu logika ustąpiła przed namiętnoś-
cią, pożądanie zagłuszyło rozsądek. To ryzyko warto
podjąć.
Kell podszedł do niej, odebrał jej kubek i ostrożnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •