[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pewien, że Lara podjęła już decyzję.
 Mam nadzieję, że jestem dość dobrą aktorką  powiedziała po
chwili.
~ 116 ~
RS
Wiedział, że nie mówi o swojej roli w "Roszpunce".
 Na ile dobrą?
 Na tyle, by dyskretnie przekonać wszystkich w teatrze, że z
tajemniczych przyczyn bardzo nie lubię FBI. Jeżeli wysłannik kartelu
uwierzy w to, uwierzy we wszystko inne.
 Zbyt dużo tu "jeżeli" i "może"  powiedział Devon. Narastało w
nim poczucie chłodu. Na miłość boską, czyż ona nie rozumie, że szanse
powodzenia tego planu są tak nikłe, że niemal nie istnieją? Gdyby ta
propozycja padła z ust doświadczonego agenta, chętnie by ją wypróbował,
ponieważ istotnie był to najlepszy sposób na dobranie się kartelowi do
skóry, przynajmniej w obecnych warunkach.
Ale przecież tu chodziło o Larę.
 Nic na to nie poradzę. I wiesz, że nie mamy innego wyjścia. 
Dalej próbowała go przekonać, nie wyciągając z rękawa swojej karty
atutowej. Wiedziała, że trudno będzie ją rozegrać.
Devon westchnął ciężko, przytulając ją ciaśniej.
 Zrozum, nawet jeżeli przyjmiemy, że mamy dość czasu na
zabawę z ogłoszeniem i nawet gdy wszyscy uwierzą w to, co będziemy
chcieli im wmówić, to co dalej? Upewnią się, że jesteś dla nich grozna;
będą musieli zrobić swój ruch  i to szybko.
Gdyby tylko zdołał ją przekonać...
 Wtedy zastawimy pułapkę.  Urwała, po czym dodała z
przekonaniem  ze mną, jako przynętą.
 Nie.  Wyszarpnął z siebie to słowo.
Trudno było odgrywać twardą i obojętną wobec mężczyzny, na
którego kolanach siedziała, i z którym spędziła raczej niesamowitą noc w
~ 117 ~
RS
łóżku, będącym zaledwie kilka metrów stąd. Zwłaszcza, że z każdą
mijającą sekundą pożądanie stawało się coraz gorętsze. Ale musiała
spróbować.
 Tak. Po raz pierwszy od początku całej tej historii będę mogła
kontrolować swoje czyny. Ja sama, a nie ktoś inny, Devon. Nawet nie ty.
Zsunął ją z kolan.
 Nie.
Lara nie poczuła się tym urażona. Devon po prostu usiłował znowu
zachować się jak agent, którym przecież był. Wiedziała też, że w końcu
będzie musiał pogodzić się z faktem, że ona już wygrała ten spór.
Mężczyzna mógł co prawda odebrać jej zdrowy rozsądek i uczynić ją
bezbronną, ale tylko na jakiś czas; natomiast agent nie mógł
zakwestionować dobrego planu, gdy mu go przestawiono. Zwłaszcza w
sytuacji, gdy plan ten był jedynym wyjściem.
 Nie ma innego sposobu. Nie dysponujesz dowodami przeciw
kartelowi. Kiedy ich człowiek pójdzie za mną do mojego domu, będziesz
tam czekał.
 A ty namówisz go do spowiedzi, żebym mógł to nagrać? Nie
masz szans.
Przez chwilę przyglądała mu się uważnie. Rozpoznała ten wyraz jego
twarzy, chociaż widziała go po raz pierwszy. Była to żelazna determinacja.
Znała tylko jeden sposób na zmuszenie go do zmiany postanowienia  ale
nie chciała z niego korzystać. Owszem, istniała między nimi więz, rodzaj
porozumienia, ale ich związek był bardzo świeży i przez to jeszcze
niepewny. Lara obawiała się, że gdy spróbuje posunąć się zbyt daleko,
łącząca ich nić pęknie pod wpływem napięcia.
~ 118 ~
RS
Mogła go utracić.
A jaki miała wybór? Dwa miliony lat ewolucji zakorzeniły w męskiej
połowie ludzkości instynkt obrońcy, z którym rozum nie mógł
konkurować. W tej walce ani cała wiedza i doświadczenie Devona, ani
jego odpowiedzialność zawodowa nie mogły wygrać.
Lara wiedziała o tym. Być może nie wszyscy mężczyzni byli tacy,
ale Devon tak. Gdyby mu na to pozwoliła, staczałby za nią wszystkie jej
bitwy. A zwłaszcza tę jedną, niezależnie od tego, jak wiele mogła go
kosztować. I nie dlatego, żeby uważał Larę za zbyt słabą do samodzielnej
walki, ale właśnie z powodu istniejącej między nimi więzi. Ona właśnie
uczyniła Larę częścią jego samego. Częścią, której za nic w świecie nie
naraziłby na niebezpieczeństwo.
Powoli siadła z powrotem na kanapie. Zebrała wszystkie siły,
przygotowując się do tego, co musiała zrobić.
 Dobrze  powiedziała cicho  wobec tego zatelefonuję do
mojego kontaktu do Biura i powiem mu, co zamierzam. Wiesz dobrze, że
zgodzą się na to.
Devon gwałtownie wciągnął powietrze. Kiedy jego wyraziste,
udręczone oczy badawczo przyglądały się jej twarzy, Lara wiedziała, że
miał nadzieję przekonać się, iż jej słowa są tylko podstępem. Ale nie
znalazł tego, czego szukał.
 Nie pozwolę ci na to  powiedział spokojnie.
 Nie masz prawa mnie powstrzymywać. Nie dałam ci takiego
prawa.  Lara wyczuła zmianę nastroju między nimi i wstrzymała
oddech. Instynktownie czuła, że Devon uszanuje jej siłę, ale nie była
~ 119 ~
RS
pewna, czy pozwoli zepchnąć się do narożnika. W takiej sytuacji jego
instynkt będzie domagał się walki.
 Nie rób mi tego.
Wstała z kanapy, poruszając się nerwowo i odeszła o kilka kroków.
Nic to nie pomogło. To, co ich łączyło, było jak żywa istota, drżąca,
napięta do granic wytrzymałości. Tak silnego bólu nie doświadczyła nigdy
wcześniej. Bardzo łatwo byłoby poddać się, ulec Devonowi i przerwać tę
torturę.
Takie łatwe. I takie niemożliwe.
Odwróciła się do niego plecami, czując coś ciepłego na swoich
policzkach. Prawie nic nie widziała, ale też na nic nie patrzyła. Może tylko
na coś wewnątrz siebie, gdzie wszystko i tak było niewyrazne. Zaskoczył
ją jej własny, zdławiony głos.
 Muszę. Nie pozwolę ci rozdzierać się na strzępy. To ja podejmuję
decyzję. I już zdecydowałam.
Nie spodziewała się tego, co nastąpiło, nie mogła tego przewidzieć.
Na chwilę ból stał się tak silny, że prawie nie do zniesienia. Mimo
cierpienia czuła podziw. Wiedziała, że ta przedziwna więz między nimi
była głęboka, ale do tej pory nie rozumiała, jak wielka była jej siła. Było to
wręcz nieprawdopodobne. Lara odbierała myśli i uczucia Devo-na tak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •