[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wzrok nie myli, to gałązka lnu.
Z półki wyciągnął klucz do oznaczania roślin użytkowych i kartkował go dłuższą
chwilę.
- Len niebieski - pokazał nam obrazek.
- Dlaczego nie biały? - zaciekawiłem się, wskazując na następnej stronie klucza
identyczną roślinkę, tylko o białych płatkach.
Uśmiechnął się.
- Len biały pojawił się dopiero nieco ponad dwadzieścia lat temu - powiedziała Kasia.
- Nic więcej chyba z tej strony nie da się wydedukować.
- Wobec tego zobaczmy następną - zachęcił pan Tomasz.
Na kolejnym obrazku grupa ludzi krzątała się po kuchni. Ten już znaliśmy. Na
następnym ludzie rozkładali płachty materiału na trawie. Rysownik zaznaczyli na niebie
Księżyc i Słońce.
- Dedukuję, że ktoś rozkłada płótno celem wybielenia - błysnąłem pomysłem.
- Ja tak nie uważam - odezwał się Pan Samochodzik.
- To oczywiście kolejny etap gromadzenia materiałów - uśmiechnęła się Kasia. -
Bardzo starannie wyprane płótno rozkładano na łące wieczorem. Tak chyba należy
interpretować rysunki Słońca i Księżyca jednocześnie...
- Ale po co? - zdumiałem się.
- Oczywiście po to, żeby łapać rosę - wyjaśniła Stasia. - Dzięki zastosowaniu pranych
w ługu płacht materiału można było uzyskać wodę o czystości porównywalnej z dzisiejszą
destylowaną.
- Zobaczmy, co dalej - oczy Aarona zabłysły.
Na kolejnym obrazku ludzie tarli jakąś bryłę o jakąś szmatę leżącą na stole. Nad bryłą
zaznaczono dwa symbole:
- Pierwszy to symbol astrologiczny, oznaczający planetę Merkury. Drugi, dwójka z
przekreślonym ogonkiem zapewne oznacza Jowisza - powiedziałem.
- Brawo, młody człowieku - uśmiechnął się antykwariusz. - A wy co o tym sądzicie?
- Dwójka z przekreślonym ogonkiem oznaczać może niebezpieczeństwo. Używali
tego znaku templariusze - odezwał się pan Tomasz. - Swojego czasu, szukając ich skarbów,
natrafiłem na pułapkę zaznaczoną takim właśnie ostrzegawczym symbolem.
- Merkury w symbolice alchemicznej oznacza rtęć, a Jowisz wiąże się z cyną -
powiedziała Kasia. - Można to odczytać na dwa sposoby: albo cyna i rtęć, albo też rtęć z
ostrzeżeniem, że jest trująca.
- Rtęć odpowiada cynie według tablic przemiany - powiedziała Stasia. - Z cyny można
uzyskać rtęć i na odwrót, oczywiście używając kamienia filozoficznego...
Aaron skłonił głowę.
- Moim zdaniem, ten obrazek przedstawia proces oczyszczania rtęci - powiedział
poważnie. - Dokonywano tego przecierając ją przez wołową skórę. Jeśli popatrzycie uważnie,
to tu na stole zaznaczono taki znak:
- Mocno się zatarł - powiedział szef - Ale chyba ma pan rację. To symbol byka albo
diabła... w tym wypadku raczej byka lub wołu...
Na kolejnym rysunku człowiek z oskardem w dłoni wykuwał coś ze skały. Obok
leżały jakieś prostopadłościany, które oglądał pod słońce inny mężczyzna.
- A tu im się znudziło i postanowili uzyskiwać złoto tradycyjnymi metodami -
zażartowałem.
Wszyscy się roześmiali.
- Sądzę, że ten człowiek próbuje wypreparować ze skały geodę górskiego kryształu -
pan Tomasz wskazał leżące na ziemi prostopadłościany. - Najwyrazniej jego pomocnik
sprawdza pod światłe ich czystość.
- I ja tak myślę - uśmiechnęła się Stasia. - Może kolejny obrazek wyjaśni nam to.
Na następnej stronie było widać spory piec. Obaj sportretowani wcześniej mężczyzni
tłukli kryształy młotkami i wsypywali je do czegoś w rodzaju doniczki. O ścianę oparty był
długi, prosty kij.
- Pomyślmy - powiedział Aaron. - Sądzę, że ta ilustracja przedstawia
przygotowywanie jaja filozoficznego. Ludzie tłuką kryształy na piasek i teraz będą go topić w
tym piecu na masę szklaną.
- To brzmi całkiem prawdopodobnie - zauważyła Kasia. - Dzięki temu uzyskają szkło
o fantastycznej czystości i przy tym odporne na większość odczynników chemicznych.
- Czyli ten kij to piszczel szklarska? - zamyślił się Aaron. - No cóż, to brzmi
prawdopodobnie.
Na kolejnym obrazku człowiek z młotkiem klepał jakąś blachę. Obok leżały jeszcze
kawałki drutu z zaznaczonymi łebkami.
- Buduje atanator - powiedziałem poważnie. - Nad blachą zaznaczono znak Marsa.
Czemu on odpowiada?
- %7łelazu - odezwała się Stasia. - To nawet logiczne. Musi wytrzymać wysoką
temperaturę.
Aaron milczał dłuższą chwilę.
- Pokażcie jeszcze raz oryginał - poprosił.
Szef wyjął z torby księgę.
- Te znaki oznaczające metale dorysowano pózniej - powiedział stary antykwariusz
poważnie. - Zwróćcie uwagę, że są odrobinę innego koloru.
Pochyliliśmy się nad tekstem.
- Rzeczywiście - przyznał pan Tomasz - Tylko czy ten, który je dorysował był
fachowcem, czy też nie.
- Mógł dopisać je, by wywieść kogoś w pole - zauważyła Kasia.
Wróciliśmy do kserokopii. Na kolejnych obrazkach przedstawiono destylację i
gotowanie czegoś w wysokiej kolbie. Tu nie było już oznaczeń.
-  Niema księga stała się naprawdę niema - wyszeptał pan Tomasz. - I co dalej?
Na przedostatnim rysunku substancje wlewano do okrągłego, szklanego pojemnika.
- Jajo filozoficzne - powiedział szef. - Częsty motyw w rysunkach i na medalach
alchemicznych. Wypełniano je różnymi substancjami, by po zakończeniu działań wydobyć ze
środka czerwoną tynkturę, czyli właśnie kamień filozoficzny.
Na ostatnim rysunku przedstawiono człowieka z dyskiem słonecznym w miejscu
głowy.
- I tyle - westchnął stary antykwariusz. - Księga pozostała niema.
- Dziwne - mruknął Pan Samochodzik. - Zwróćcie uwagę na te jasne plamy! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •