[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ogólnoludzkimi problemami psychologicznymi, metafizyką, wszystkim, co było dostępne
jedynie poznaniu intuicyjnemu i emocjonalnemu.
- To był czas, gdy na koniec wieku, jak zawsze w takich momentach, ludzie mają
myśli katastroficzne, więc zwracają uwagę ku życiu wewnętrznemu i wyższym wartościom -
dopowiedziałem.
- Wiem! - ucieszył się Kobra. - To się nazywa fin de siecle!
- Prawie trafiłeś - szef uśmiechnął się. - Rzeczywiście symbolizm był bliski
estetyzmowi i dekadentyzmowi, chociaż był bardziej wyrazem pewnej postawy niż tendencją
stylistyczną. Był reakcją przeciw realizmowi i impresjonizmowi, przywracał sztuce rolę
nośnika duchowych treści, oznaczał odejście od odzwierciedlania powierzchownych zjawisk
ku obrazowaniu idei i wyrażaniu uczuć. Operował symbolami indywidualnymi,
wieloznacznymi, trudnymi do rozszyfrowania, przekazywał znaczenia przez sugestie.
- Czemu Adolfo Wildt zajmował się tworzeniem rzezb podobnych do antycznych? -
Tola pytała zerkając do notatek. - Tak mówił profesor Rivalenni - dodała.
- Wielu rzezbiarzy pod koniec XIX wieku przeżywało fascynację rzezbą antyczną -
cierpliwie wyjaśniał pan Tomasz. - Po pierwsze, zwróć uwagę na materiał, w jakim pracują
artyści w Europie?
Kobra chwilę podumał i nieśmiało odezwał się.
- Jak czytałem różne książki, to zwróciłem uwagę, że na południu Europy uwielbiano
marmur. Za to wikingowie woleli drewno i kamienie.
- Słuszny wniosek - przytaknął Pan Samochodzik. - Chodziło o tradycję i dostęp do
materiałów. Zauważcie, że Wildt studiował w pracowniach rzezbiarskich marmuru. Auguste
Rodin, dziwiętnastowieczny rzezbiarz, powiedział, że rzezba jest sztuką wypukłości i
zagłębień, sztuką, której formy ukazują się w grze świateł i cieni. Za to Medardo Rosso
krytykował Rodina, któremu zarzucał tworzenie rzezb posągowych, a więc takich, które
można było oglądać z każdej, dowolnie wybranej przez widza strony. Nazwał to rzezbą dla
ślepych". Przeciwstawił temu swoje pomysły rzezb, na które należało patrzeć tylko z jednego
punktu, jak na obraz. Oparł się w tym na opinii Charlesa Baudelaire'a, twórcy symbolizmu,
który orzekł, że wielowidowiskowość rzezby powoduje skazanie widza na zupełnie
przypadkowy odbiór, niekontrolowany i nieprzewidywalny przez twórcę. Stąd mamy
informacje, że stały tu dzieła inspirowane sztuką antyczną, jak posążek Fauna z Pompejów"
czy Posejdona z Artemizionu".
Gdy pan Tomasz opowiadał, przeszliśmy w pobliże terenu kościelnego ogrodzonego
siatką.
- Tam widzicie posąg Sfinksa, który miał głowę Franza von Rosego - Pan
Samochodzik pokazał na rzezbę bez głowy. - W kruchcie jest hermalny portret von Rosego.
Za to Wdowa", którą tak bardzo pragnął kupić von Rose w Mediolanie, była typową rzezbą
symbolistyczną. Podobnie zresztą Anima Gentilo" i Anima Fiero", które widzieliście na
slajdach w czasie pogadanki. Dwa różne oblicza połączone nićmi, jakby przekaz, że dwie
strony naszej osobowości mieszczą się w tej samej osobie, jak dwie półkule mózgowe.
Powoli spacerowaliśmy w kierunku parku. Tam dotarliśmy do sztucznie
przygotowanej jaskini. Tu także były rzezby Wildta, lecz zaginęły. Basia i Ela cierpliwie
oczyszczały wnętrze groty z warstwy ziemi.
- Może pomożemy? - zaoferowała się Tola.
Basia przetarła spocone czoło, poprawiła niesforne loki opadające jej na oczy i
uśmiechnęła się uradowana ofertą.
- Jeżeli chcecie to zrobić jako harcerski dobry uczynek, proszę bardzo - powiedziała.
Dała młodzieży łopaty i kazała odkopać schody biegnące obok jaskini. Prowadziły one
na szczyt wzniesienia, w którym wykopano pieczarę.
Harcerze ochoczo zabrali się do kopania.
- Kordian, idziesz z nami do parku? - pan Tomasz zapytał chłopca.
- Tam jest ciekawiej - odpowiedział chłopiec wskazując na teren szkoły.
Domyślałem się, że bardziej interesowała go zabawa z Donaldem niż nasze
rozważania o nauce. Pozwoliłem mu wrócić na tamtą część wykopalisk.
Szliśmy ścieżką pod mostem ozdobionym metalowymi barierkami.
- Wygląda na to, że wszyscy pracują oprócz nas - uśmiechnął się pan Tomasz.
- Tak - przyznałem. - Archeolodzy i harcerze kopią. Olbrzym czuwa i czyha niczym
pająk w sieci na przybycie krzyżowców z Brytanii. Pan szuka sabotażysty i wspólnika pana
Jasia. Mnie śledzi Robert, a ja powinienem szukać skrytki wokół Góry Dylewskiej.
Tymczasem pan ma ranną nogę, a ja tego chłopca...
- Właśnie, co zamierzasz z nim zrobić?
- Jest pan drugą osobą, która mnie o to pyta.
Opowiedziałem przełożonemu historię chłopca. Pan Tomasz mocno przejął się tą
opowieścią.
- Szczerze mówiąc, lepiej mu będzie z nami - powiedział. - Z tobą będzie się tylko
włóczył po okolicy albo pilnował obozu. Tu się czegoś nauczy, będzie drażnił ludzkie oczy
swoją obecnością i w końcu pojawi się jakiś jego opiekun. Wtedy ja porozmawiam z tą ciocią.
Ostatnie zdanie zabrzmiało groznie. Przygotowując plan działań na następne dni
wróciliśmy do szkoły.
Robotnicy pracowali przy pogłębianiu dołu. Piotr, Szymon i Marek zajmowali się
oczyszczaniem, fotografowaniem i katalogowaniem każdego, nawet najdrobniejszego
odłamka marmuru. Miki stał na antresoli i przyglądał się pracy, a profesor Rivalenni pykając
wygasłą fajkę zaczytywał się we włoskim periodyku dla handlarzy dziełami sztuki. Kordian
siedział w kucki na brzegu wykopu i patrzył na ręce kopiących, przeczesując palcami kolejne
hałdy piachu wydobywanego z dołu. Obok niego dumnie siedział Donald.
- Nowa para przyjaciół - zażartował Miki wskazując chłopca i psa. Pan Tomasz
opowiedział mu historię chłopca i wyraził chęć zatrzymania go przy ekipie badawczej.
- Mam pewien pomysł - Miki zatarł ręce. - Paweł, chodz!
Gdy zeszliśmy do Kordiana, ten wstał z ziemi gotów do wymarszu.
- Podoba ci się Donald? - Miki zapytał Kordiana.
- Tak.
- A ty masz jakiegoś psa?
- Nie.
- Może chcesz, żeby Donald był twój na czas, jak tu jesteśmy? Będziesz się nim
opiekował, zabierał na spacery. Ja nie zawsze będę miał na to czas.
- Pewnie!
Zaraz jednak Kordian dostrzegł konflikt interesów i spojrzał na mnie.
- Nie martw się o mnie. Jeśli chcesz, to zostań tu. Ja i tak pewnie niedługo
przeprowadzę się do archeologów. Znowu będziemy razem.
- To co, zostajesz? - Miki przyjaznie położył chłopcu rękę na ramieniu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Archiwum
- Strona pocz±tkowa
- Pan Samochodzik i Tajemnica Tajemnic
- (28) Olszakowski Tomasz Pan Samochodzik i Sekret Alchemika Sedziwoja)
- 16 Nienacki Zbigniew Pan Samochodzik i Testament Rycerza Jedrzeja
- (08)_Nienacki_Zbigniew_ _Pan_Samochodzik_i_..._Zagadki_Fromborka
- 36 Pan Samochodzik i Zagubione Miasto Tomasz Olszakowski
- Nienacki_Zbigniew_ _Pan_Samochodzik_i_Niew
- Iga Karst Pan Samochodzik i Eldorado
- (49) Miernicki Sebastian Pan Samochodzik i ... Pruska korona
- Miecze śÂwietlne
- WyobraÂźnia a rozwój duchowy Sztuka Krystyna
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- atanvarne633.opx.pl